
Czy kupiliby państwo zwykłą książkę za cenę dwukrotnie wyższą niż w księgarni? Z całą pewnością nie. Jednak urzędnicy miejscy od pięciu lat kupują pewien tytuł w setkach egzemplarzy za cenę dwukrotnie przewyższającą cenę rynkową. Robiono to za Jana Nosewicza, za Olgierda Dąbrowskiego, robi się tak za Czesława Najmowicza. Co więcej, burmistrz Ostródy publicznie mówił, "nie było problemów w negocjacjach, decyzja była natychmiastowa i uważam, że udana". Czy tak wygląda oglądanie każdej złotówki przed jej wydaniem, czy to jest nowa odsłona oszczędność i racjonalizacji wydatków?