Otwieram samorządowe informatory, oglądam filmy promocyjne i dowiaduje się, że powstaje w Ostródzie sieć nowoczesnych dróg rowerach. Co więcej, widzę te 1200 metrów nowej drogi na własne oczy. Wsiadam więc na rower i sprawdzam.
Jakoś to nie jakość
Jest kilka problemów, które dostrzegłem na oddanych odcinkach, ale również na starszych, jednak o tym w następnym materiale.
Niektóre fragmenty nowej drogi mają nierówno ułożoną kostkę. Sąsiadujące ze sobą kostki są na różnych poziomach i daje się to odczuć podczas jazdy. Prawdopodobnie źle wykonana podbudowa i ułożenie powodują, że słychać i widać, jak podskakują poszczególne betonowe kostki pod naciskiem przejeżdżających kół. Po zimie można się spodziewać pogorszenia stanu tych odcinków. Śnieg, woda i lód zrobi swoje. Szczególnie na zakrętach daje się dotrzeć nawet centymetrowe odstępy między poszczególnymi kostkami. Na niektórych odcinkach droga wygląda, jakby leżała tam co najmniej od roku, a jej eksploatacja była bardzo intensywna. Połamanych i wyszczerbionych kostek jest zdecydowanie za dużo biorąc pod uwagę, że to nowa nawierzchnia.
Znaki stojące na drodze rowerowej to kolejna rzecz, na którą zwróciłem uwagę. Zresztą problem ze znakami jest dość powszechny. Stoją w złych miejscach, wykluczają się wzajemnie, w innych miejscach po prostu ich brakuje.
Na nowej drodze rowerowej (ul. Grunwaldzka) znak stoi na w złym miejscu. Powinien być zastąpiony przez znak zawieszony nad drogą a słup powinien stać poza drogą. Z kolei brak oznakowania pionowego nie ułatwia rozpoznania, czy ta droga jest dla rowerów, czy dla pieszych. Z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu droga rowerowa w ciągu ulicy Grunwaldzkiej powinna być wyraźnie oznakowana znakiem C-13 i B-9 . Nie tylko z powodów czystko informacyjnych, ale przede wszystkim po to, by wymusić poruszanie się rowerów po drodze rowerowej, nie po ulicy. W obecnym stanie ruch rowerów po ulicy nie jest zabroniony. Dodatkowym problem jest pozostawienie przejść dla pieszych. Pytanie tylko dla kogo one są, skoro jest tam teraz droga rowerowa. To kolejna nieprzemyślana sprawa niezałatwiona od razu.
Przykładem braku całościowego projektowania i spinania odcinków jest fragment drogi przy rondzie Solidarności. Zjeżdżając z pasów trafiamy na zwykły chodnik i powinniśmy zejść z roweru i dojść do kolejnego przejścia dla rowerów. Wystarczyłoby namalować pas rozdzielający lub wstawić znak C-13 + C-16 (przedzielony pozioma liną).
Na odcinku nowej drogi rowerowej od ul. Mickiewicza wzdłuż rzeki mamy kilkadziesiąt metrów drogi, która zastąpiła chodnik. To skrajny przykład braku wyobraźni i złego planowania. Choć to droga rowerowa to siłą rzeczy pojawi się na niej ruch pieszy, gdyż zwyczajnie nie ma gdzie się przenieść. Na szczęście samorząd poszedł po rozum do głowy i naprawił swój błąd. W piątek 31 sierpnia rozpoczęto budowę chodnika obok drogi rowerowej. Szkoda, że dopiero po krytycznych komentarzach.
Kolejnym dziwnym rozwiązaniem jest odcięcie dojścia do kładki nad rzeką Drwęcą. Droga rowerowa i barierki na zakręcie uniemożliwiają łatwy dostęp do tego przejścia. Co autor miał na myśli trudno zrozumieć. Trudno uwierzyć, że nie było wizji lokalnej przed ostatecznym projektem przebiegu a jeśli była, to nikt tego nie zauważył. Takie rozwiązanie spowoduje, że piesi będą wchodzić na drogę rowerową, przejdą pod barierką lub ją obejdą. Ewentualnie będą chodzić po skarpie. To rozwiązanie przy złej pogodzie będzie obarczone ryzykiem. Ponownie nikt tego nie przemyślał, bo jak widać teren sprzątnięty a bezpiecznego zejścia do kładki nie ma.
Pozostając na Placu Tysiąclecia nie sposób przemilczeć "czarnej dziury" w trasie. Tu ponownie widać, że kilka lat to za mało, żeby solidnie i głową zaprojektować przebieg drogi rowerowej. Jaki sens ma urywanie i ponowne rozpoczęcie biegu kilkaset metrów dalej. Niby droga powstała, ale jednak nie do końca tak, jak być powinno. Jest dysfunkcjonalna. Może pomysłodawcom chodziło o jakąś nową grę miejską pod nazwą - "Znajdź sobie drogę rowerową"?
Wprowadzanie ruchu pieszego na drogę rowerowa nie służy bezpieczeństwu i może generować niepotrzebne konflikty między pieszymi a rowerzystami. Przykład? Wyjście z klatek trzech bloków stojących przy rzece wprost na nową drogę rowerową. Tak się kończy nieprzemyślana podmiana chodnika na drogę rowerową. Tu też wystarczyło wcześniej zaplanować i wykonać za jednym zamachem równoległy chodnik. Od ul. Pułaskiego do ul. Drwęckiej.
Mam też uwagę do wykonawców, ale głównie do odbierających te drogi. Jak się kończy prace, to na drodze nie powinno być zalegającego piachu. Szybko obracające się koła rowerowe + nachylenie drogi + piach + kostka polbrukowa to najlepsza droga do wywrotki i wypadku, szczególnie gdy nie ma nawet minimalnego pasa odzielającego drogę rowerowa od ulicy.
Jak na 1200 metrów drogi rowerowej to lista problemów jest pokaźna.
Chciałbym wierzyć, że to tylko "wypadki przy pracy", jednak wieloletnie obserwacje, kompletne odrzucenie etapu konsultowania, niejednokrotnie pośpiech, a w innych przypadkach całkowite niewykorzystywanie czasu na przygotowania dobrych rozwiązań wskazuje raczej na świadome marnowanie czasu, pieniędzy i limitowanej przestrzeni publicznej na rozwiązania dalece odstające od powszechnie znanych i sprawdzonych standardów. Polbruk ponad wszystko, nie ważne gdzie nie ważna jak, nie ważne za ile. Najgorsze jest to, że urzędnicy nie uczą się swoich błędach i nadal je powielają. Na wyciągniecie ręki jest tyle dobrych rozwiązań, dobrych praktyk i możliwości.
Dlaczego więc tak jak? Kiedy to się skończy?
Czytaj również: Kilometr wstydu