Tak zwana "tradycja" transmisji obrad Sesji Rady Miejskiej właśnie dobiega końca. Stracą na tym przede wszystkim mieszkańcy. Oczywiście finansowo straci też na tym obecny wykonawca zleceń. Czy zyska burmistrz i radni? Nie jestem co do tego przekonany. Dlaczego tak się dzieje? Powód wydaje się oczywisty. Za dużo wychodzi na światło dzienne. Obecna władza jak diabeł święconej wody boi się transparentności swoich działań. To kolejny, zdaje się przemyślany i zaplanowany etap rozpościerania zasłony tajemnicy nad działaniami samorządu miejskiego.
Retransmisje obrad Sesji Rady Miejskiej są czymś tak oczywistym, ze nikt się nad ich istnieniem nie zastanawia. Pierwsze, o ile mnie pamięć nie myli były dostępne w internecie już w 2006 roku. Najstarsze nagranie jakie posiadam w swoim archiwum, to zapis III Sesji Rady Miasta Ostróda z 14 grudnia 2006 roku. Umowy, których kopię posiadam dotyczą rejestracji sesji od 2009 roku.
2009 - 2500 zł brutto miesięcznie
2010 - 2500 zł brutto miesięcznie
2011 - 2500 zł brutto miesięcznie
2012 - 2500 zł brutto za każdą sesję + 5000 jednorazowo
2013 - 2500 zł brutto za każdą sesję
2014 - 1700 zł brutto za każdą z 10 sesji + 3000 zł za dwie sesje
2015 - 1700 zł brutto za każdą z 11 sesji + 1300 zł za zakup praw do V Sesji
Wszystkie umowy podpisywane były z jedną firmą: Telewizja Ostróda - Piotr Wasześcik. W całym tym okresie nie przypominam sobie ani jednego otwartego zamówienia publicznego na realizację tego zadania. Co więcej, urząd pomimo prowadzonego rejestru zamówień publicznych takiej umowy ani razu nie umieścił w publikowanym rejestrze.
Wydaje się, że urząd "z przyzwyczajenia" podpisywał kolejne umowy z tym samym wykonawcą. Czy to źle? I tak i nie. Z jednej strony mamy dobrej jakości materiał dostępny w internecie, dodatkowo emitowany u jednego z lokalnych operatorów sieci kablowej. Daje to dostęp do rzetelnego materiału, bez skrótów. Z drugiej strony mamy wysokie koszty takich nagrań i brak konkurencyjnego postępowania na realizację usługi. Ceny za taką usługę są ogólnie znane i nie jest tajemnicą, że są niższe niż te obecnie płacone przez ostródzki samorząd.
W czym zatem problem, dlaczego miasto nie chce transmisji? Być może doszło do konfliktu między władzą a firmą wykonującą do tej pory zlecenie. Być może samorząd chce samodzielnie realizować to zadanie. Najgorszym jednak scenariuszem jest to, że samorząd miejski chce całkowicie pozbyć się rejestracji sesji. Niestety jest to prawdopodobne, na co mogą wskazywać niektóre wypowiedzi radnych. Czy tak będzie wkrótce zobaczymy.
Według burmistrza miasto chce zakupić sprzęt i samodzielnie transmitować obrady. To wydaje się dobrym rozwiązaniem, o ile materiał nie będzie montowany i dojdą do tego całe zapisy z obrad wszystkich komisji, czego do tej pory nie było. Szkoda tylko, że "za jakiś czas". Za jaki, nie wiadomo. Jednak znając dotychczasowe podejście samorządu nie wszystkie komisję będę rejestrowane, jak ma to już miejsce w chwili obecnej. Obym się mylił.
Prawem każdego obywatela i każdego podmiotu jest możliwość uczestnictwa w obradach rady i komisji oraz dowolne ich rejestrowanie. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dotychczasowy operator nadal nagrywał sesje i rozszerzył swoją ofertę o nagrania komisji. Z całą pewnością wpłynie to na zwiększenie oglądalności a i mieszkańcy nie stracą cennego źródła informacji o pracy radnych.
Mam jednak podpartą wcześniejszymi doświadczeniami obawę, że samorząd pójdzie w kierunku całkowitego odejścia od transmisji obrad. Byłby to oczywisty zamach na transparentność pracy samorządu. Na taki zamach nie można się godzić.
Argument oszczędności jest w tym przypadku absurdalny biorąc pod uwagę wiele innych zbytecznych wydatków samorządu, jak choćby ostatni, czyli nakręcenie filmu historycznego za 25000 zł. Jest to większy jednorazowy wydatek, niż roczne nagrywanie sesji. Skoro samorząd chce na tym oszczędzić powinien zrobić otwarte zamówienie publiczne. Zapewne zgłoszą się podmioty chcące realizować taką usługę. Ważnym argumentem jest fakt, że do rejestracji i publikacji takich nagrań w internecie nie jest potrzebna żadna koncesja.