Rozmowa z Łucją i Wincentym Buczko o ich gospodarstwie agroturystycznym...
W jaki sposób znaleźliście się w Wielimowie?
Przyjeżdżaliśmy tu od lat, początkowo do brata męża - miał tu działkę rekreacyjną. 11 lat temu kupiliśmy gospodarstwo do kapitalnego remontu.
Kiedy zaczęła się Wasza działalność agroturystyczna?
Znajomi, którzy często nas odwiedzali - sugerowali, że możemy sobie dorabiać na agroturystyce, która w tym czasie zaczęła być coraz bardziej popularna. Ukończyliśmy kurs, na którym poznaliśmy zasady prowadzenia gospodarstwa. 6 lat temu zaczęliśmy naszą działalność. Nie korzystaliśmy z żadnych kredytów czy dotacji. Zainwestowaliśmy swoje oszczędności w adaptacje domu na potrzeby gości. Zaczęli przyjeżdżać pierwsi turyści, najczęściej polecani przez naszych znajomych. Obecnie ponad połowa nowych gości trafia do nas dzięki internetowi. Pozostała część z przekazu ustnego.
Jak w praktyce wygląda praca w gospodarstwie agroturystycznym?
To ciężka praca. W lecie, kiedy jest najwięcej wypoczywających, wstajemy o 5 rano, a spać idziemy po 23. Jak goście wstaną musimy być ubrani i uśmiechnięci. W czasie śniadania uzgadniamy jadłospis na obiad i kolację. Bardzo często nasi goście uczestniczą w pracach kuchennych – szczególnie kiedy pieczemy ciasta. Organizujemy ogniska i grille. Polecamy miejsca godne zwiedzenia, takie jak Kanał Ostródzko-Elbląski i jego pochylnie, Zamek w Ostródzie, pałacyk w pobliskich Karnitach oraz dalsze miejsca takie jak Olsztynek, Frombork i Malbork. Do dyspozycji wypoczywających mamy rowery, dzięki którym można zwiedzić okolicę. Gmina Miłomłyn posiada trzy trasy rowerowe, które prowadzą przez bardzo urokliwe miejsca.
Kto korzysta z Waszych usług?
Najwięcej gości jest z Warszawy i Gdańska. Dużo przyjeżdża również z Łodzi, Poznania i Katowic. Z zagranicy są przede wszystkim Niemcy i Holendrzy. Ostatnio gościliśmy również przyjezdnych z Brazylii i Wenezueli. Był u nas również maratończyk z Erytrei z rodziną. Hiszpanie, którzy byli u nas jakiś czas temu, zwrócili uwagę, że jest tu wspaniały klimat, bujna zieleń i dziwią się Polakom jeżdżącym latem do Hiszpanii, gdzie wtedy jest potworny upał, a ziemia sucha i spalona.
Spotykamy ludzi innych kultur. Bywają tu Żydzi i Muzułmanie. Wtedy serwujemy im specjalne posiłki, zgodnie z ich wymaganiami. Przyjeżdżają też osobistości ze świata naszej polityki – posłowie, senatorowie i członkowie rządu.
Ile kosztuje pobyt?
Doba kosztuje 40 zł od osoby. Śniadanie i kolacja 10 zł, a obiad 25 zł.
Jakie atrakcje oferujecie w sezonie?
Preferujemy wypoczynek w ciszy i spokoju. Zdrowe jedzenie z warzyw i owoców z własnego ogródka, w pełni ekologicznego. Można korzystać z wędkowania. Mamy staw, w którym złowić można karpia, lina czy karasia. W sąsiednim gospodarstwie - nieopodal naszego - można korzystać z jazdy konnej i przejażdżek bryczką po okolicy. W najbliższej okolicy jest dużo lasów. Można w nich podziwiać zwierzynę leśną – jelenie, sarny czy dziki. Sarny często podchodzą w pobliże naszego domu. Jesienią jest tu mnóstwo grzybów – rosną nawet na terenie naszego gospodarstwa. Mamy gości, którzy specjalnie przyjeżdżają na grzybobranie. Zimą organizujemy kuligi z ogniskiem, bigosem i kiełbaskami.
A poza sezonem?
Poza sezonem jest mało gości. Najspokojniej bywa od połowy stycznia do świąt Wielkanocnych. Bardzo wiele imprez organizujemy dla mieszkańców naszej gminy – w tym przede wszystkim dla dzieci. Działalność tę prowadzimy nieodpłatnie.
Jak się promujecie?
Uczestnictwem w konkursach, targach.W ubiegłym roku otrzymaliśmy I miejsce na terenie gminy, a II w powiecie w konkursie Wiejski Klejnot Mazur Zachodnich w 2005. W tym roku dzięki Caterina Colection uczestniczyliśmy w targach turystycznych w Berlinie, za co szczególnie dziękuję pani Lucynie Sołtanowicz.
Prowadzenie gospodarstwa to także profit w sensie towarzyskim?
Oprócz tego ogromna satysfakcja z poznawania ciekawych ludzi. Nawiązujemy wspaniałe kontakty i przyjaźnie. Najlepszą nagrodą jest to, że ludzie do nas wracają.