„Postanowiliśmy zainwestować we własną firmę” – tak powstał „Neo komputer”. Rozmowa z Tomaszem Polito o biznesie.
Kiedy powstał Neo Komputer?
Pierwszy sklep powstał latem 2003r. w Ostródzie. Rok później zdecydowaliśmy się otworzyć drugi sklep w Iławie. Firma pod nazwą „Neo Komputer”, od samego początku jej istnienia, działa jako spółka cywilna i mieści się niezmiennie, od prawie trzech lat, przy ulicy Grunwaldzkiej.
W czyjej głowie narodził się pomysł założenia firmy komputerowej?
Pomysł na własną działalność narodził się na początku 2003r. Razem z kolegą - Czarkiem Zalewskim - postanowiliśmy zainwestować we własną firmę i działać na własną rękę, a ponieważ od zawsze interesowała nas informatyka i wszystko, co z nią związane, dlatego w zasadzie od razu wiedzieliśmy, że nasza praca musi koniecznie odzwierciedlać nasze zainteresowania i swego rodzaju pasje. Cieszymy się, że robimy to co lubimy, co sprawia nam ogromną przyjemność i służy innym.
Zarówno ja, jak i Czarek studiowaliśmy informatykę, dlatego też nasza wiedza teraz się bardzo przydaje. Poza tym staramy się być na bieżąco ze wszelkimi nowościami na rynku. Porównujemy jakość dostępnego sprzętu, jego cenę, często sprawdzamy osobiście jego możliwości oraz porównujemy inne opcje tak, aby zakupiony sprzęt spełniał swoje zadanie jak najlepiej, a każdy kto zdecydował się na kupno był zadowolony. Cieszymy się, że możemy doradzić, coś podpowiedzieć i pomóc dokonać wyboru. Szczególnie cieszy nas, jak widzimy zadowolenie u naszych klientów.
Skąd wzięliście fundusze?
W zasadzie nie mieliśmy wyboru i jak większość nowo powstających firm, musieliśmy pożyczyć. Ani nasza skarbonka, ani główna wygrana nie miała racji bytu.
Czy nie obawialiście się, że lokalizacja, z dala od centrum, mogła Wam zaszkodzić?
Lokalizacja, moim zdaniem, nie jest zła. To, co sprzedajemy nie ma krótkiego terminu ważności, ani nie musi się rewelacyjnie prezentować na wystawie. Ma jedynie na celu zapewnić duży wybór oraz spełniać jak najlepiej swoje zadanie.
Trzeba przyznać, że niewielki parking zaraz przy ulicy jest pewną niedogodnością i to nie tylko dla klientów, ale i dostawców. Jednak nie można mieć wszystkiego. Nauczyliśmy się jakoś sobie z tym radzić.
Czy ciężko było się przebić na ostródzkim rynku?
Początki zawsze bywają trudne. Zresztą nie nazwałbym tego przebiciem. Na początku zawsze liczy się sam fakt zaistnienia na rynku. Łączy się to głównie z reklamą, później ciężką pracą, odpowiedzialnością i dużym zaangażowaniem w zapracowaniu na jak najlepszą opinię, a na końcu właśnie ta opinia i doświadczenie wpływa na naszą relację z klientami.
Czy jest to Wasz jedyny interes?
Jak na razie tak. Dwa sklepy, a w szczególności serwis to ogromna odpowiedzialność. Wiadomo, że nie można zajmować się wszystkim na raz. Wychodzimy z założenia, że warto się przyłożyć i starać udoskonalać na bieżąco w jednej dziedzinie.
Jakie macie plany na przyszłość?
Przez około pół roku prowadziliśmy firmę we dwóch, razem z Czarkiem. Teraz oprócz nas jest czterech innych pracowników i jeden stażysta, ale to się zmieni, bo planujemy zatrudnić kolejną osobę.
Poza tym ogromną frajdę sprawiają nam coroczne licytacje Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Mamy już na swoim koncie dwie udane aukcje. W zeszłym roku mieliśmy przyjemność zostać, jako firma, Honorowym Kapitanem Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej, w tym jesteśmy właścicielami mostu w Ostródzie. Zobaczymy, co uda nam się wylicytować w przyszłym roku. Liczymy na nowe propozycje.