"Lubański" to był mój pseudonim sprzed lat. Rozmowa z Włodzimierzem Narewskim.

"Ten rok jest szczególny dla naszego Klubu. Po raz drugi otrzymaliśmy organizację Mistrzostw Europy federacji IBF w judo, które się odbędą 10 czerwca 2006 roku" - tak o planach mówi nam Pan Włodzimierz Narewski, Prezes UKS „Shizoku”.


roszę nam powiedzieć kiedy zaczęło się Pana zainteresowanie sportem?

To zaczęło się już w szkole podstawowej. Oczywiście w tamtych czasach najpopularniejszą dyscypliną była piłka nożna, i nie ukrywam, że ja także chciałem być kiedyś piłkarzem. Nawet mój pseudonim z lat młodzieńczych był: „Lubański”. Po szkole podstawowej miałem pojechać do Zabrza, na Śląsk, jednak mama nie wyraziła na to zgody. Oczywiście w międzyczasie grałem w „Sokole”, w trampkarzach, uprawiałem kajakarstwo. Później moje zainteresowanie obróciło się w stronę judo. Od roku 1978 uprawiam wschodnie sztuki walki.

 

Jaki dyscypliny, oprócz judo, Pan uprawiał?

Na początku, jak mówiłem, uprawiałem piłkę nożną i kajakarstwo, jednakże judo to moja koronna dyscyplina. Interesuję się także jiu jitsu, które jest formą samoobrony oraz karate. Ogólnie mówiąc wschodnimi sztukami walki.

 

Jakie odniósł Pan sukcesy na arenie sportowej?

Największe sukcesy odniosłem w judo. W latach juniorskich byłem piątym zawodnikiem w kraju, byłem także w kadrze polski. W późniejszym czasie, po kontuzji, która przerwała moją karierę zająłem się trenowaniem, ale mając ponad 30 lat jeszcze raz wystartowałem w mistrzostwach Polski seniorów, gdzie zająłem 9 miejsce. Wystąpiłem także w Holandii-tam byłem trzeci oraz zdobyłem wicemistrzostwo Holandii w sambo. Był to rok 1999.

A stopnie wtajemniczenia?

Posiadam stopnie mistrzowskie w Szaolin Kempo, Jiu jitsu i w Kaitse Jiu jitsu to są techniki interwencji policyjnej. W judo posiadam trzeci dan Kodo-khanie w Japonii i 5 dan w organizacji IBF.

 

A kiedy zaczęła się Pana praca z młodzieżą?

Było to na początku lat 80-tych, gdzie trenowałem w Gwardii Olsztyn, ale nie zawsze mogłem dojeżdżać. Dzięki Panu Misztalowi, który użyczył nam salę w Szkole Zawodowej, prowadziłem zajęcia też dla Gwardii Olsztyn, wtedy jeszcze bez oficjalnych uprawnień. Zdobyłem je 1985 roku. Dla Gwardii pracowałem 4 lata, potem 2 lata dla TKKF-u. W 1991 roku powstał Międzyszkolny Klub Sportowy „Orkan”, gdzie była sekcja judo, a 5 lat później założyliśmy Uczniowski Klub Sportowy „Shizoku”, który istnieje do dnia dzisiejszego.

 

Jakie sukcesy osiągnęli Pana podopieczni?

Myślę, że dość duże. Generalnie młodzież, z którą prowadzę zajęcia startują od Mistrzostw Wojewódzkich do Mistrzostw Polski w federacji HBF. Do roku 2005 zdobyliśmy ponad 1000 medali, w tym 70 medali w federacji IBF i najważniejsze dwa medale Mistrzostw Polski (brąz i srebro).

 

Jak działa Klub?

Klub działa jako Stowarzyszenie. Jest członkiem Okręgowego Związku Judo w Olsztynie, Polskiego Związku Judo w Warszawie i International Budo Federation, z jego ramienia jest prezesem na Polskę. Klub, na początku swojego istnienia, posiadał dwie sekcje: judo i karate. Po dwóch latach została tylko sekcja judo. I tu osiągamy największe sukcesy.

 

Ile osób uczestniczy w zajęciach Klubu?

Na chwilę obecną zarejestrowanych jest ok. 50 osób. Mamy zawodników z Ostródy, Samborowa i Szyldaku. Trenujemy dwa razy w tygodniu w szkole nr 4. Sale udostępniane są nam nieodpłatnie, tak więc wszystkie pieniądze, które uda nam się pozyskać przeznaczamy na szkolenia, wyjazdy, zawody.

 

A jakie są plany na przyszłość?

Ten rok jest szczególny dla naszego Klubu. Po raz drugi otrzymaliśmy organizację Mistrzostw Europy federacji IBF w judo, które się odbędą 10 czerwca 2006 roku. Zainteresowanie jest duże. Obecnie na liście mam ok. 350 zawodników z 11 krajów. Złożyliśmy podanie o patronat do ambasady Japonii. Są rozmowy, żeby jednym z gości, oprócz Ambasadora, był Paweł Nastula - mistrz olimpijski lub Rafał Kubacki. Są także przygotowania związane z uroczystościami obchodów 10-lecia istnienia UKS „Shizoku”.

 

Wiem, że Pana dzieci także uprawiają tę dyscyplinę i to z pewnymi sukcesami...

Większość rodziców, którzy uprawiają jakąś dyscyplinę stara się „zarazić” swoje dzieci. Mnie się udało. Cała moja trójka ten sport uprawiała i uprawia. Oczywiście wyczynowo sport ten uprawia tylko moja najmłodsza córka, Paulina, która jest w kadrze Polski i w kadrze województwa. Wcześniej mój syn był 5 w Polsce i także należał do kadry. Najstarsza córka uprawia teraz judo na uczelni, także ciągle mają z tym kontakt. Jednakże największe sukcesy odnosi teraz Paulina.

 

Czego, jako prezes klubu, życzyłby Pan sobie najbardziej?

Myślę, że największą bolączką jest sala treningowa. Dzięki uprzejmości Pani dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 mamy gdzie trenować, w innym przypadku nie mielibyśmy gdzie tego robić. Sala jest mała, warunki są więc ciężkie, ćwiczymy w podziemiach, w piwnicy. Generalnie nie mamy sali z prawdziwego zdarzenia. Wszyscy się dziwią, że odnosimy takie wyniki trenując w takich warunkach. Jeżeli chodzi o pieniądze, wiem, że wszystkie kluby narzekają. Ja staram się tego nie robić. Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkim, którzy wspierają nas swoją pomocą.

 

Jest Pan nauczycielem. Jak się Panu pracuje z młodzieżą w szkole?

Z młodzieżą pracuję bardzo chętnie. Praca ta daje mi wiele satysfakcji. Cały czas jestem z nią związany. Wcześniej także udzielałem się w ruchu oazowym.

 

Ma Pan swoją dewizę, którą kieruje się w życiu?

Moją dewizą jest: „Pomóż, może ktoś także ci w życiu kiedyś pomoże”.

 

Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów.