Ptasia grypa - fakty i mity

Ostatnimi czasy informacje dotyczące ptasiej grypy niemalże codziennie za pośrednictwem mediów docierają do naszej świadomości. Częstokroć są to jednak informacje niespójne, czy wręcz wzajemnie się wykluczające. Czym tak naprawdę jest ptasia grypa, jakie niesie za sobą zagrożenia dla ptaków i przede wszystkim ludzi? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań nurtujących mieszkańców powiatu ostródzkiego znajdziecie Państwo w tym artykule.

Czym jest ptasia grypa

Na wstępie należałoby usystematyzować nazewnictwo, gdyż w przypadku ptasiej grypy niejednokrotnie nastręcza ono wielu trudności. Wszechobecna w mediach choroba to nic innego jak influenza, czyli wysoce patogenna grypa ptaków (HPAI – Highly Pathogenic Avian Influenza). Ptasia grypa po raz pierwszy stwierdzona została w 1873 roku we Włoszech przy czym początkowo nazywano ją pomorem klasycznym drobiu. Influenzę wywołuje wirus grypy typu A, z tym że może on występować w wielu konfiguracjach. Zdecydowanie najczęściej słyszymy o groźnej także dla człowieka, wysoce zjadliwej odmianie H5N1 (H – hemaglutynina, N - neuraminidaza).


Zagrożenie dla ptaków

Bez wątpienia grypa ptasia to wirus, który jest w stanie wyrządzić niebywałe straty wśród ptactwa, w szczególności zaś ptactwa dzikiego. W naszych warunkach klimatycznych do szczególnie zagrożonych ptaków zaliczyć należy kaczki, łabędzie, gęsi oraz mewy. Wirusa influenzy stwierdzono także wśród kur, kurczaków, indyków, bażantów, kuropatw oraz przepiórek. Istotny problem stanowi niebezpieczeństwo transmisji wirusa na drób hodowlany za pośrednictwem dzikiego ptactwa wędrownego. Polska na szczęście nie jest krajem leżącym na głównych szlakach migracji ptaków, co nie oznacza jednak, iż zagrożenie wystąpienia ptasiej grypy wśród ptaków nie istnieje. Świadczą o tym choćby ostatnie doniesienia o wystąpieniu tej choroby wśród dzikiego ptactwa na terenie Słowacji oraz Niemiec, a więc naszych bezpośrednich sąsiadów.

Influenza wywołana przez podtyp wirusa H5 jest chorobą zwalczaną z urzędu oraz objętą zakazem szczepień. Najskuteczniejszą i w zasadzie jedyną metodą zapobiegania ptasiej grypie jest bioasekuracja, a więc zachowanie bezwzględnego reżimu sanitarnego, czyli stosowanie mat dezynfekcyjnych, ochronnej odzieży i obuwia – uważa prof. dr hab. Andrzej Koncicki Dziekan Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. O tych i innych wymogach służby weterynaryjne należycie poinformowały osoby prowadzące fermy drobiu w powiecie ostródzkim. Kluczowe dla uniknięcia choroby jest również bezwzględne przestrzeganie nakazu trzymania drobiu w pomieszczeniach zamkniętych.
 
Zagrożenie dla ludzi

Wirus influenzy w obecnej postaci nie stanowi istotnego zagrożenia dla człowieka. Największym niebezpieczeństwem dla ludzi byłoby pojawienie się mutacji w strukturze wirusa, która pozwoliłaby mu na przenoszenie się z człowieka na człowieka. Pierwsze przypadki zakażenia ludzi wirusem H5N1 odnotowano w 1997 r. na terytorium Hong-Kongu. Śmiertelność w przypadku osób zakażonych wyniosła do tej pory około 50%. Każdorazowo za przyczynę wystąpienia choroby podawano kontakt z żywym, zakażonym drobiem. Niezwykle istotne jest to, iż wszystkie ludzkie zachorowania na ptasią grypę miały miejsce w Azji. Wynika to z wielu czynników, do których przede wszystkim należy zaliczyć korzystniejszy dla rozwoju wirusa klimat, niskie standardy sanitarne oraz dość specyficzną formę hodowli (częstokroć drób przebywa w tych samych pomieszczeniach co ludzie). Pierwsze informacje (a w zasadzie dezinformacje) jakie przewijały się w polskich mediach na temat ptasiej grypy wywołały dość powszechną i kompletnie nieuzasadnioną panikę, której skutkiem był znaczny spadek konsumpcji mięsa drobiowego. O braku realnego zagrożenia influenzą wśród ludzi przekonywały ostatnio najwyższe władze państwowe w osobach wicepremiera Ludwika Dorna i Ministra Zdrowia Zbigniewa Religi. Póki co w celu wyeliminowania zagrożenia wystarczy stosować się do podstawowych zasad, nie tyle nawet sanitarnych ile zdroworozsądkowych. Należy więc unikać jakiegokolwiek bezpośredniego kontaktu z dzikim ptactwem. 


Konkluzje dla powiatu ostródzkiego

Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż ptasia grypa jest problemem ogólnoświatowym i w skali naszego powiatu nie odgrywa szczególnego znaczenia. Otóż nic bardziej mylnego. Influenza może stać się przyczyną ogromnych strat ekonomicznych wynikających z masowych padnięć drobiu. Zarażenie ptactwa wysoce patogennymi szczepami wirusa powoduje śmiertelność sięgającą 100%. Należy pamiętać, że Polska jest liczącym się w świecie producentem drobiu, zaś Warmia i Mazury określane są mianem „zagłębia drobiarskiego”. Podążając dalej tym tokiem bez wątpienia można stwierdzić, iż okolice Ostródy są także pod tym względem wyjątkowe. Na terenie całego powiatu odnotowujemy duże zagęszczenie ferm drobiarskich, zaś pod tym względem szczególnie wyróżniają się dwie miejscowości, a mianowicie Samborowo i Międzylesie. Ponadto w powiecie funkcjonuje wiele firm kooperujących z fermami drobiu. Są to przede wszystkim wytwórnia pasz w Morągu oraz ubojnie drobiu w Ostródzie, Łukcie, Lubajnach i Międzylesiu. Konsekwencje wystąpienia influenzy na dużą skalę mogłyby zatem spowodować bankructwo wielu hodowców i w konsekwencji pozbawienie pracy tysięcy mieszkańców powiatu ostródzkiego.


Bezpieczeństwo konsumenta

Naturalnie najważniejszą dla mieszkańców kwestią jest określenie, czy spożywanie drobiu i jego przetworów jest nadal całkowicie bezpieczne? Drób stanowi bowiem ważną część naszej diety a na dodatek zawiera substancje odżywcze, których nie można pozyskać konsumując inne artykuły spożywcze. Nawet w przypadku wystąpienia ptasiej grypy w Polsce bezpieczeństwo konsumentów drobiu pozostanie na wysokim poziomie. Dzieje się tak dlatego, iż na każdym etapie produkcja mięsa drobiowego i jego przetworów podlega ścisłej kontroli jakości. Specjalistyczne badania przeprowadzane są zarówno przed ubojem jak i po jego zakończeniu. Wszystkie czynności wykonywane są pod nadzorem urzędowego lekarza weterynarii. Kolejny powód, dla którego konsument nie powinien odczuwać zagrożenia został już przedstawiony powyżej. Wysoce zjadliwy wirus w bardzo krótkim okresie czasu doprowadziłby do kompletnego wyniszczenia stada, które następnie poddane zostałoby utylizacji. Gdyby nawet jakimś sposobem zakażone mięso trafiło do punktów dystrybucji nie oznacza to bezpośredniego zagrożenia dla konsumenta. Drobiu nie spożywamy przecież w stanie surowym lecz poddajemy go obróbce termicznej, zaś badania mikrobiologiczne dowiodły, iż wirus ginie już w temperaturze 70° C.