W poniedziałek, 23 lipca grupka osób nad jeziorem Sajmino dostrzegła przez lornetkę unoszący się na wodzie czarny punkt. Ratownicy potwierdzili podejrzenia - były to zwłoki piętnastolatka, który utopił się tydzień temu. Oto bezpośrednia relacja świadków tego przykrego zdarzenia.
Jak co roku przyjechałem z żoną na urlop do Ostródy. Zawsze chodzimy nad jezioro Kajkowskie, zwane też Sajmino. Słyszeliśmy, że utopił się w nim młody chłopak, bodajże tydzień temu. Żona najbardziej obawiała się tego, że ponieważ ciała nie znaleziono, mogłoby się stać tak, że zwłoki wypłyną akurat wtedy, gdy się będzie kąpała. Gdy poszliśmy w poniedziałek rano nad jezioro, byliśmy prawie pierwsi, nie licząc jakiegoś człowieka na pomoście. Mogła to być godzina dziesiąta rano. Po prawej stronie jeziora, koło baru stała grupka ludzi, widzieliśmy jak patrzyli przez lornetkę na jezioro i żywo gestykulowali. Zauważyłem, że wskazują rękoma na jakiś przedmiot unoszący się na wodzie, mniej więcej jakieś pięćdziesiąt metrów od brzegu. Nie wiedziałem, co to jest, szczerze mówiąc, nawet nie przyszło mi do głowy, że ten czarny punkt, to zwłoki młodego chłopaka. Przekonałem się o tym dopiero wtedy, kiedy przyszli ratownicy i podpłynęli tam, żeby zobaczyć co to jest. Okazało się, że niestety, są to zwłoki tego chłopca. Nie trzeba było długo czekać na policję i Straż Pożarną. Wykonali rutynowe czynności polegające na spuszczeniu pontona na wodę, przyholowali topielca do brzegu i wyciągnęli zwłoki na brzeg. Policjant zrobił zdjęcia, potem przyjechał karawan. To, na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że akcja przeprowadzona była bardzo dyskretnie. Inna sprawa, że godzina była wczesna i niezbyt wiele osób było na plaży, ale gapiów nigdy nie brakuje, szczególnie w takich sytuacjach. Odganiano ciekawskie dzieci, bo widok - co tu dużo mówić - był makabryczny.