W wyniku dramatycznych wydarzeń, które miały miejsce podczas trwania Festiwalu Ostrock Reggae, pojawiło się wiele pytań dotyczących pracy ostródzkiej policji. Komenda Powiatowa od dawna stara się utrzymać nas w przekonaniu, że żyjemy w bezpiecznym mieście. Na ten temat rozmawiamy z pierwszym zastępcą Komendanta Powiatowego Policji w Ostródzie młd. insp. Markiem Jędraszko.
Głos Ostródy: Jak była zabezpieczona impreza, ile było patroli policyjnych tamtej nocy w okolicach zamku?
- Obowiązek zabezpieczenia imprezy leży w gestii organizatora.
Ale na policję wpłynęło pismo informujące o festiwalu.
- Samo pismo sprawy nie załatwia, a nasze możliwości są takie, jakie są.
To ile było patroli? Cztery?
- One nie były specjalne kierowane do zabezpieczania imprezy. Na terenie miasta były dwa patrole, pozostałe dwa zostały ściągnięte, kiedy sytuacja się zaogniła.
Czy te cztery patrole po dwie osoby to jest wszystko, co może zapewnić Komenda Powiatowa w Ostródzie?
- Zacznijmy od początku, czyli od obowiązku organizatora zapewnienia bezpieczeństwa na danej imprezie. Nie wystarczy napisanie pisemka do policji, bo to niczego nie załatwia. Jeśli organizator nie potrafi przewidzieć charakteru imprezy, tego co się może wydarzyć, to przede wszystkim on powinien zadać sobie pytanie, czy ta impreza nie stwarza żadnego zagrożenia dla mieszkańców. Można zapytać, po co nam taka impreza skoro trzeba do jej obstawy wzywać bataliony policji? To jest jakieś totalne nieporozumienie.
W okresie wakacji Ostródę odwiedza wielu turystów. Czy oni stanowią jakieś zagrożenie? Czy spośród nich rekrutują się potencjalni prowodyrzy bójek?
- Akurat ci, których zatrzymaliśmy w związku z weekendowymi awanturami to miejscowi. Mało tego, jeden z pobitych pochodził z mazowieckiego.
Co w związku z tym policja zamierza robić? Widać mamy u siebie zaczątek przestępczego gniazda. Ostrock nie jest wyjątkiem. W mieście brakuje policji. Jak to się stało, że przerwano festiwal a dyskoteka, pod którą wszystko się rozegrało, nadal grała prawie do rana?
- Policja nie ma takich możliwości prawnych, by wejść i zamknąć dyskotekę. Moglibyśmy wejść i prosić właściciela o współpracę ale pozostaje nierozwiązana kwestia identyfikacji osób zamieszanych w bójkę.
Z informacji straży miejskiej wynika, że policja próbowała wyłapywać sprawców zatrzymując taksówki, którymi "młodzi gniewni" po cichu chcieli się ewakuować z zabawy. Podobno identyfikacja opierała się o wygląd zewnętrzny.
- Trudno mówić mi z taką dokładnością o zdarzeniach, w których nie brałem udziału.
Ale z tą dyskoteką ciągle są problemy...
- Nie rozumiem co miasto robi w tym przypadku, przecież oni wydają i odbierają koncesję na sprzedaż alkoholu. Czy to jednak rozwiąże sprawę? Wystarczy przejść się podczas weekendowej nocy po mieście i zobaczyć, jakim społeczeństwem jesteśmy. Rozumując w ten sposób można zajść w ślepy zaułek. Nie sposób pozamykać wszystkie sklepy i dyskoteki. Z kolei po co organizować imprezę skoro stwarza ona zagrożenie?
Ale czy to festiwal był zagrożeniem, czy miejscowi "bojówkarze"? Idąc Pana tropem można powiedzieć, że mecze piłki nożnej powinny być zamknięte dla publiczności. Przecież na mecze ściąga się posiłki z Olsztyna.
- Proszę zrozumieć, jeśli jest sytuacja szczególna a impreza stwarza szczególne zagrożenie, to wtedy impreza ma inną rangę. Wtedy z Wydziałów Prewencji podległych Komendzie Wojewódzkiej jest możliwość uzyskania dodatkowych sił. A takich imprez, podobnych do naszej ostródzkiej, przypuszczam było w województwie wiele. Odziały prewencji tez mają ograniczone możliwości. Nie można sobie pozwolić na to, by ściągać tu 10 radiowozów. Zrezygnujmy z takiej imprezy, skoro trzeba ją zabezpieczać siłą kilkudziesięciu policjantów.
Czy docierają do Pana sygnały, że Ostróda jest miastem niebezpiecznym? Mieszkańcy skarżą się na brak policji.
- Mamy dwa patrole na Ostródę i to jest wszystko, na co nas stać.
Nie możecie się posiłkować oddziałem prewencji, który jest w Olsztynie?
- Otrzymaliśmy kilku policjantów, którzy pełnili służbę na stałe w okresie wakacyjnym w Dąbrównie, Starych Jabłonkach, mówiąc ogólnie w większych miejscowościach powiatu. Okazjonalnie poza sezonem mamy możliwość uzyskiwać od nich wsparcie w uzasadnionych przypadkach.
Czy Pana wieloletnie doświadczenie nie podpowiedziało, że przy okazji festiwalu może się zdarzyć coś nieoczekiwanego?
- Tego dnia ludzie z Oddziału Prewencji byli jeszcze w naszym władaniu i zostali użyci do akcji.
Ale policja zjawiła się po fakcie, choć wiedzieliście o imprezie. Patroli jest zdecydowanie za mało.
- To Sejm musi uchwalić inny budżet. KPP ma 205 etatów w całym powiecie, niech przyznają nam środki na 15 etatów na patrole. Rejon do patrolowania zaczyna się po Rychnowem a kończy pod Elblągiem, daleko za Małdytami. I na tym wielkim obszarze służy tylko 205 policjantów, z czego 15 okresowo nie jest w pracy - urlopy, zwolnienia lekarskie itd.
Mieliśmy niedawno przykład braku respektu przed policją - funkcjonariusz został zaatakowany nożem.
- To jest problem troszkę inny, bo zaczynamy się poruszać na terenie patologii. Są takie miejsca, gdzie interwencja wymaga większej ilości ludzi. Jednak są to incydentalne wydarzenia odbywające się w ściśle określonych kręgach.
Czy nie obawia się Pan, że ludzie przestaną szanować policję?
- Jest to z pewnością niepokojące zjawisko, które obserwujemy od kilku lat. Wystarczy śledzić wiadomości telewizyjne. Co jest paradoksalne - społeczeństwo często cieszy się z naszych niepowodzeń.
Niepokoi coraz niższa średnia wieku osób wchodzących w konflikt z prawem.
- Nie przyznałbym Pani racji. Jest to określona grupa, patologia. W efekcie zdarzenia, gdzie poszkodowany był policjant, aresztowano trzy osoby - rodzice i ich dziecko.
Czy dostrzega Pan zorganizowaną przestępczość w Ostródzie? Mam na myśli młodzieżowe grupy z określonych osiedli, które wyróżniają się np. znakami graficznymi na bluzach.
- Na pewno jest to jakieś zauważalne zjawisko, ale nie można podciągnąć go pod pojęcie zorganizowanej przestępczości. Mamy rozpoznanie jeśli chodzi o tych młodych ludzi. Jakiś czas temu przeprowadzono akcję, która polegała na pisemnym wystąpieniu do rodziców. To oni odpowiadają za swoje dzieci, za ich zachowanie, kształtują ich osobowość.
Tak, ale jak pomóc tym rodzinom, które nie wywiązują się z zadania? Czy można pozwolić na pogłębianie się i reprodukowanie patologii?
- Nie ma takiego prawa, które zabraniałoby młodemu człowiekowi chodzić po ulicy po godzinie dwudziestej trzeciej.
Ale rodzic ma obowiązek nadzorować poczynania dziecka. Może odniosłoby skutek, gdyby raz czy dwa policja odwiozła takiego młodego do domu. Jak walczyć z tą młodzieńczą patologią, skoro to co robicie w tej chwili, jak widać, zawodzi?
- Prowadzone są działania z zakresu prewencji, pogadanki w szkołach, spotkania, rozpoznania wśród tych grup. Ja mieszkam na Osiedlu Młodych i wbrew pozorom nic takiego tam się nie dzieje. Wracając z pracy widuję grupkę kilkunastoosobową stojącą pod sklepem. I co może w takim wypadku zrobić policja, jak zareagować? Spałować, mówiąc brutalnie? To jest o wiele bardziej skomplikowana społecznie sytuacja, na którą ma wpływ wiele czynników. Nie da się tego zamknąć, zakuć kajdankami i wymazać z rzeczywistości.
Dziękuję za rozmowę i życzę większego budżetu.