W kalendarzu historii każdy bez wyjątku okres charakteryzował się jakąś modą. I tak na przykład w czasach świetności Egiptu modne było dźwiganie kamiennych kolosów, co zaprocentowało powstaniem bezsprzecznie znamienitych i nie poznanych jeszcze do końca budowli. W starożytnym Rzymie wręcz do snobizmu modne było używanie w bogatych domach języka biednych Greków. W średniowieczu moda przejawiała się w okładaniu rózgami uczniów, nie potrafiących sobie wbić nauk do głowy czystą metodą pamięciową, bądź po prostu w profilaktycznym czynieniu użytku z wyżej wspomnianych "wynalazków".
Romantyzm? To oczywiście "tłuczenie" szkiełek mędrców. A jeszcze dalej: już odłożone do lamusa - przynajmniej u nas - szafowanie portretami dostojników państwowych aż po przysłowiowy ostatni kąt w całej masie instytucji. Czyli dziś mało kto byłby na tyle odważny, by na przykład we własnym biurze umieścić podobiznę aktualnie urzędującego VIP-a. To dobitnie świadczy o dokonujących się stale zmianach. Czy jednak, biorąc pod uwagę te zmiany, nasz "rynek mody" kuleje? Z pewnością nie.
Rodzimy "rynek mody" można porównać do niewyczerpalnego źródła. Dzieje się tak, ponieważ współpracuje on ściśle z innymi - zagranicznymi "rynkami". Dowodów na istnienie tej współpracy nie trzeba szukać daleko. Na mocy niepisanego porozumienia, pozbywaniu się na Zachodzie wielu "niemodnych", czyli niezbyt już przydatnych, nadniszczonych, niekompletnych rzeczy, towarzyszą po stronie polskiej ambitne próby usilnego nazywania ich "wciąż modnymi i atrakcyjnymi". W rezultacie trafiają tu z łatwością rzeczy rzucające się w oczy potencjalnych nabywców przede wszystkim swoją ceną - oczywiście "niemodną". Bo jak wiemy: w kraju "modna" cena to cena, niestety, dla wielu z nas, zbyt wygórowana. W jednym z lokalnych punktów sprzedaży "wciąż modnych" towarów za owe "niemodne" ceny znalazłem coś, co przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Jeżeli ktokolwiek chciałby wypróbować wystawiony gdzieś na Zachodzie adapter, ma do dyspozycji we wspomnianym sklepie... płytę z pochodzącymi z lat trzydziestych ubiegłego wieku przemówieniami Adolfa Hitlera, jawnie nawołującymi do nienawiści rasowej. Nagrania takie byłyby, być może, istnymi rarytasami dla historyków, lecz osobiście uważam, iż miejscu ich sprzedaży jeszcze wiele brakuje do profesjonalnego archiwum. Jeżeli w dalszym ciągu chcemy brać pod uwagę współpracę pomiędzy krajem a zagranicą, na uwagę zasługuje swoista "moda" na masowe wyrabianie paszportów w okresie letnim. Okazuje się - z doniesień mediów - iż w tym względzie doczekaliśmy się już tradycji. Wśród oczekujących na uzyskanie paszportu, w kolejkach nawiązujących do obrazków z przeszłości, znajduje się, niestety, również odsetek sfrustrowanych ludzi, którzy nie zdążą skorzystać z wykupionych wczasów. Pozostańmy więc razem z nimi w Polsce i zastanówmy się, jakie "mody" można znaleźć na znanym każdemu z nas podwórku. "Modna" jest niekonsekwencja. Gdzie? Chociażby w reklamach. Oto browar, jaki niegdyś - rzec by można - promował trzeźwą jazdę samochodem w formie sloganu: "Nie piję, prowadzę". Dziś tłumaczy, iż to piwo tak naprawdę było i jest bezalkoholowe! To, że coraz bardziej popularne stają się fermy strusi, wiemy dobrze. Porównajmy tę właśnie modę do "mody" na chowanie głowy w piasek, kiedy zaczyna brakować winnych jakiejś afery. Przy okazji: jaka jest obecnie "najmodniejsza" zabawa? "W kotka i myszkę!" - odpowie ten, kto obserwuje toczące się latami, bez końca procesy sądowe. Co jest niezbędne do tej zabawy? Oczywiście "najmodniejsze" są w tym wypadku wszelkie choroby.
Teraz, na zakończenie, szczypta polszczyzny. Zastanawiałem się, jakie jest "najmodniejsze" obecnie słowo? Czy zgodzą się Czytelnicy ze mną, gdy zaproponuję: "likwidację"? Likwiduje się bowiem wiele. Można by wyliczać: instytucje, miejsca pracy, ulgi, spokój o dach nad głową etc. Stąd słowo to nabrało negatywnego wydźwięku w świadomości społecznej. Może jednak przyjdzie czas, kiedy zacznie ono oznaczać to, co najbardziej powinno, jak na przykład: likwidację bezrobocia, korupcji i otwartej, bezlitosnej rywalizacji?