Mija właśnie rok od zwolnienia ze stanowiska dyrektora ZOZ w Ostródzie lekarza M.P. Historia jednak toczy się dalej. Bezgraniczna głupota co niektórych decydentów sprawia, iż publiczno-samorządowe pieniądze topnieją z dnia na dzień. Są na to przykłady, a ten jest jednym z nich.
Bezpodstawne zwolnienie z pracy dyrektora ZOZ kosztowało ostródzki powiat około 20.000 zł. Dla zrealizowania kolejnej bzdury postanowiono ukarać zwolnionego odebraniem mu trzyletniego wynagrodzenia za pełnione w godzinach popołudniowo-nocnych dyżury lekarskie. Sądowy wyrok tej szamotaniny był już wcześniej przesądzony - kolejne około 10.000 zł kosztów wchłoniętych przez niezwykle chętnych do współpracy prawników i sądy.
Kiedy już zaświtała nadzieja na zakończenie kosztownej zabawy, niespożyta wręcz energia zarządzających publicznymi pieniędzmi zostaje skierowana na wartą kilkanaście tysięcy złotych apelację, której wynik tak naprawdę już dzisiaj jest przesądzony. Czyżby znowu ktoś zmuszony był "wyżywić Papugę"?
Zapytany o to były dyrektor ZOZ, odpowiedział krótko i bez emocji: - "Niech się bawią, skoro im ludzie na to pozwalają. Na nic innego ich przecież nie stać - to tylko marionetki. Nam i tak niczego nie oddadzą - rozdzielą między swoich".
I co na to "ludzie"? Czekamy na Wasze opinie i uwagi - dzwońcie i piszcie listy do redakcji.