NIE DAJ SIĘ NABIĆ W BUTELKĘ

Kto czyta ogłoszenia o możliwości dodatkowych zarobków? Biedaki. Bezrobotni albo ci, co zarabiają niewiele. Chcieliby nieco poprawić swą egzystencję i przez te dobre chęci popadają w jeszcze gorsze tarapaty. Bo na takich właśnie polują cwaniaki. Przynętą są ogłoszenia w prasie. Z pozoru niewinne, dające możliwość uczciwego zarobku. Uczciwy człowiek nie dopatrzy się w nich oszustwa, bo każdy sądzi po sobie i nie zobaczy tego, czego nie spodziewa się zobaczyć.
Oszuści zarabiają na ogłoszeniach w różny sposób. Na przykład zobowiązują, zainteresowanych treścią ogłoszenia, do przesłania kopert i znaczków (koniecznie luzem) - na odpowiedź. Znaczków przychodzi mnóstwo bo bezrobotnych jest bez liku. Gdy ma się na poczcie szwagra lub ciotkę, łatwo spieniężyć nadmiar znaczków.
W Ostródzie, i nie tylko, kilka osób dało się nabrać na czynsz za umieszczenie na samochodzie reklamy.
Warunkiem przystąpienia do umowy, która zapewnia uzyskanie miesięcznego czynszu za wożenie reklamy przyklejonej do własnego samochodu jest, między innymi, wpłacenie zwrotnej kaucji. Zwrotnej tylko teoretycznie, bo jeszcze taki się nie urodził, który dostałby ją z powrotem. Umowa jest tak skonstruowana, że nikt nie jest w stanie sprostać jej warunkom. W chwili podpisywania umowy delikwent nie zdaje sobie sprawy z tego, że, na przykład, mycie samochodu dwa razy w tygodniu, bez względu na pogodę, jest nonsensem. Wydaje mu się, że zobowiązuje się do utrzymywania pojazdu w ciągłej czystości. A to nie to samo!
Gdy nadchodzi moment zapłaty spodziewanej kwoty czynszu zaczynają się piętrzyć trudności i okazuje się, ze wszyscy, bez wyjątku, klienci agencji nie spełnili warunków umowy, a umowa, z ich winy, zostaje zerwana. Tym samym nie otrzymują ani jednego miesięcznego czynszu, a ponadto przepada wpłacona kaucja.
Reklama dalej jest eksponowana, bo kto zdecyduje się na zdarcie reklamy, gdy nie ma na nowy lakier. Stracił już wystarczająco dużo: pożyczone 240 zł na kaucję i kilkumiesięczne zarobki za czynsz.
Wnikliwy obserwator zauważy, że agencje reklamowe ogłaszają się bez przerwy, bo żywot zwerbowanych dusz jest krótki i trzeba polować na następne.
Agencje mają się dobrze. Jedyne koszty, to koszt ogłoszenia w prasie, a reklama ciągle jeździ. Znalazł się cały tłum "naiwnych", którzy pracują dla firmy za darmo i jeszcze do tego dopłacają - każdy po 240 zł.
Ostatnio dowiedziałam się także, że firmy (np. Oriflame), których reklamy są przedmiotem dzierżawy, wcale ich nie zlecały. Nieuczciwe agencje reklamowe robią to "społecznie", tylko po to, żeby mieć pretekst do wyłudzenia ostatniego grosza od uczciwych.