Kobieta wielkiej energii i o zaskakującym prostotą spostrzeżeń poczuciu humoru. Mknie przez życie jak wystrzelona z procy. Gdyby ktoś postawił jej na drodze górę nie do przebycia, pewnie zapytałaby grzecznie: "Przepraszam Panią bardzo. Czy może się Pani posunąć?"
Dlaczego kobiety dojrzałe zaczynają spisywać wspomnienia? Czy jest to objaw starości a może raczej dojrzałości, nabrania dystansu do siebie samej? Nina Drej, autorka książki "Za drzwiami młodości", z pewnością nie czuje powiewu jesieni na skroni. Energiczna i przebojowa kobieta pała optymizmem i humorem. Teraz, gdy ma już prawie dorosłych dwoje dzieci i tętniący życiem dom, sięgnęła pamięcią do swojego rodzinnego gniazda i szumnych lat młodzieńczych, które tam spędziła. Otwiera drzwi, za którymi pozostawiła młodość. Czasem może przez nie zajrzeć i uśmiechnąć się do siebie. Bohaterką książki jest sama autorka a pisarzem - życie.
- Aniołem nie byłam - mówi autorka - Gdybym nim była, nie miałabym o czym pisać.
Barwna i wciągająca lektura nie pozostaje bez odbicia w pamięci czytelnika. Przeżywając perypetie i rozterki Niny, otwiera drzwi swojej młodości. A za nimi czai się krokodyl przyczajony w studzience, dziewczynka, która pierwszego dnia ucieka z przedszkola, paczka papierosów wypalonych pod mostem, teatr i balet na strychu, miłość i majacząca przyszłość. Wspomnienia zamyka nowy rozdział życia autorki - małżeństwo.
Pierwsza ale nie ostatnia
Książka jest wydawniczym debiutem autorki lecz nie jest jej pierwszym literackim "wybrykiem". W czasach szkolnych pisała opowiadania, które stworzyły swoisty serial. Po niedzieli pojawiał się kolejny odcinek. Krążył po szkole do piątku, po drodze zbierając recenzje i życzenia co do dalszego losu bohaterów. W sobotę i niedziele młodociana pisarka wypełniała pomysłami ciąg dalszy ku radości swoich pierwszych czytelników.
- Przeczucie, że kiedyś coś napisze tkwiło we mnie od początku - wspomina autorka - Mimo to pisząc tę książkę nie do końca wierzyłam w możliwość jej wydania. Oczywiście bardzo tego chciałam i udało się. Jestem w trakcie pracy nad drugą pozycją.
Ostróda ukryta
Blok numer osiem stojący zaraz obok torów nieopodal stacji PKP. Miejska plaża po drugiej stronie jeziora i most kolejowy nad rzeką, zabawy w tartaku i skakanie po spławianych balach. Starsi czytelnicy w mig poznają te miejsca. Nina Drej rozpoczyna i kończy swoje wspomnienia w Ostródzie, choć nazwa miasta ani raz nie pojawia się w książce.
- Spośród osób, które przewijają się w moich wspomnieniach nie wymieniłam nikogo z nazwiska. Nie ma tu też zmyślonych historii. Teraz chyba nawet żałuję, że nie zaznaczyłam, iż akcja toczy się w Ostródzie - mówi autorka.
Nina Drej mieszka w Olsztynie. W wolnych chwilach powraca z wielkim sentymentem do rodzinnego miasta.
- Moje dzieci znają już na pamięć ważne dla mnie miejsca. Podczas wspólnych spacerów po Ostródzie powtarzam po raz setny: a tu się uczyłam. Kiwają głowami: tak, już to pokazywałaś wiele razy. Tę książkę napisałam chyba bardziej dla rodziny i przyjaciół. Chciałabym także zostawić ją w środowisku ostródzkim.
Stając twarzą w twarz z wspomnieniami Nina Drej zastanawia się, czy drugi raz zrobiłaby to samo, może inaczej pokierowałaby swoim życiem. Ale jednego jest pewna - nie zamieniłaby na innych, ani męża, ani przyjaciół.
Autorka jest też przekonana, że refleksja nad swoim dzieciństwem może pozwolić przymrużyć oko na niektóre wybryki swoich dzieci podejść do nich z większym zrozumieniem. Dzieciom natomiast radzi uwierzyć, że rodzice też rozrabiali.