Osierocony pomost?

Zamknięty pomost.Na podstawie odpowiedzi udzielonej przez Urząd Miejski w Ostródzie można śmiało wysnuć wniosek, że tzw. pomost sędziowski nie ma właściciela i w urzędzie nikt nic na jego temat nie wie. W wersję podaną przez zastępcę burmistrza trudno jest jednak uwierzyć, po prostu jest ona nieprawdziwa. Dlaczego? Dlatego, że właścicielem obiektu jest nie kto inny, jak Gmina Miejska Ostróda!

Pomost sędziowski. Zdjęcia z dnia 27 grudnia 2015 roku, kiedy był jeszcze otwarty.Temat tzw. pomostu sędziowskiego przewija się co jakiś czas w mediach i na rożnych stronach internetowych. O pomoście zrobiło się ponownie głośno pod koniec 2015 roku. Burmistrz Ostródy Czesława Najmowicz ostentacyjnie zakomunikował społeczeństwu, że nie ma zamiaru naprawiać czegoś, co właściwie nie istnieje. Biorąc pod uwagę informacje, które uzyskałem zarówno z Ostródzkiego Centrum Sportu i Rekreacji jak i Urzędy Miejskiego, stwierdzenie burmistrza nabiera sensu. Pomost niby jest (fizycznie), ale nikt nic na jego temat nie wie. Zarządzający obiektem OCSiR, jak i właściciel Gmina Miejska Ostróda nie wiedzą, jaki jest okres gwarancji, kiedy dokonywano napraw i w jakim zakresie. Żadna z wymienionych instytucji nie wie też, jakie są koszty eksploatacji tego obiektu, o kosztach jego remontów nie wspominając. Co ciekawe obiekt był objęty gwarancją. Jednak nie udało mi się uzyskać informacji na jaki okres udzielona została gwarancja i czy w tym czasie były zgłaszane wykonawcy obiektu jakieś usterki.

Burmistrz wielokrotnie publicznie twierdził, że pomost jest w opłakanym stanie i nie ma co remontować, to jednak decyzja o opłacalności remontu zostanie podjęta do końca tego roku. Tyle, że najważniejszego dokumentu, czyli kompleksowej ekspertyzy stanu technicznego pomostu nadal nie ma. "Nie posiadamy dokumentacji umożliwiającej udostępnienie informacji dotyczącej sprawy zawartej w treści Pana korespondencji" - przynajmniej wiemy, że urząd nie zlecał w latach 2015-2016 wykonania takiej ekspertyzy.

Odpowiedź urzędu na zadane pytania.

Skoro właściciel nie wie, co dzieje się z jego własnością, to kto ma wiedzieć? Znane powiedzenie "czeski film" pasuje tu jak ulał. Niestety to nie film tylko rzeczywistość a wszystko dzieje się w Ostródzie. Tym razem scenariusz piszą nasi zdolni urzędnicy, opłacani z naszych pieniędzy publicznych. Nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać, że w prywatnym przedsiębiorstwie taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca.

Dlaczego hasło "pomost sędziowski" działa na burmistrza miasta, jak płachta na byka? Z dokumentów jasno wynika, że zaniedbany przez urzędników od 2012 roku pomost, wygląda tak jak wygląda, a jego stan obecny nie jest wynikiem błędów konstrukcyjnych, czy złego wykonania. Wszystko wskazuje że pomost ulegał naturalnej degradacji z powodu czynników zewnętrznych oraz w wyniku wykazanego w opiniach technicznych braku napraw i konserwacji. Taką wersję potwierdzają przekazane przez urząd dokumenty, patrz:"Wiele niejasności w sprawie pomostu".

Dziwi zatem szukanie winnego poza urzędem i OCSiR oraz próba przekonywania opinii publicznej, że pomostu w zasadzie nie ma, nie było i nie był on przeznaczony do użytkowania przez mieszkańców. Na półkę z bajkami trzeba też włożyć twierdzenia o jego wadach konstrukcyjnych od samego początku użytkowania. Dokumenty temu przeczą. Uzyskał on bowiem zgodę na użytkowanie. Jeśliby jednak przyjąć za prawdziwe twierdzenia burmistrza, oznaczałoby to, że od 2008 roku, kiedy to został oddany do użytku, pomost jest nielegalnie i niezgodnie z przeznaczeniem udostępniany mieszkańcom, co mogło narażać na utratę zdrowia i życia osoby z niego korzystające. Byłby to przykład zatrważającej bierności urzędników i zarządzającego obiektem w tej sprawie. Kto tu zatem mija się z prawdą?

Wszyscy mieszkańcy ten pomost znają, korzystają z niego i pewnie by korzystali dalej, gdyby nie jego nagłe zamknięcie. Jest on jednym lepszych miejsc do obserwacji pięknej panoramy miasta. Dodatkowo prawdopodobnie przy niewielkim nakładzie finansowym i regularnej konserwacji mógłby służyć za miejsce do cumowania łodzi. Takich miejsc brakuje w tej części akwenu. Niestety bierna postawa burmistrza w tym temacie jest konsekwentnie podtrzymywana. Zamknąć, zostawić by sam się rozpadł a potem najprawdopodobniej zlikwidować cały tor kajakowy. Tor kajakowy a dokładniej to, co z niego rzeczywiście zostało można śmiało już demontować. Nikt od lat o niego nie dba i nie korzysta, więc nie ma zbyt wiele do rozbierania. Ale po co likwidować pomost?

Najwyraźniej setki podpisów mieszkańców zebrane w sprawie przywrócenie pełnej funkcjonalności pomostu nie robią na burmistrzu żadnego wrażenia. Podczas XXIII Sesji Rady Miasta Czesław Najmowicz wyraził dość jasno, jaki ma stosunek do wniosków mieszkańców: "Podpisy fajna rzecz zbierać. (...) Demokracja pozwala, można to robić". Na tej samej sesji burmistrz stwierdza, że „procentowo ilość pomostów na jednego mieszkańca mamy prawdopodobnie największą w województwie”. Ten argument jest nie tylko niezrozumiały ale wręcz śmieszny, tym bardziej jeśli dołożymy do tego pomysł budowy kolejnego nowego pomostu na Jeziorem Drwęckim. W ramach nowej propozycji rewitalizacji obszaru nad jeziorem Drwęckim miałby powstać nowy pomost, tym razem przy Klubie Sokół. Po tamtej stronie jeziora najwyraźniej wysoki wskaźnik dostępności pomostów nie przeszkadza i pieniądze na wybudowanie nowego pomostu można znaleźć. Ciekawe dlaczego na konserwację i naprawę istniejącego już niestety nie. Tym bardziej, że koszty napraw są znacznie niższe niż budowy nowej konstrukcji.

Ciekawi mnie, czy burmistrz równie żarliwie i konsekwentnie, co w przypadku tego pomostu, będzie domagał się zamknięcia całego stadionu z powodu zalewanych i niszczejących trybun. Zamknięcia amfiteatru z powodu wadliwego fragmentu sceny i zaciekającego dachu. Ciekawe, czy burmistrz wyda zakaz naprawy i zamkniecie wszystkich nowo powstałych budynków w Klubie Sokół oraz przystani z powodu niszczejącej wieży stojącej na tym terenie.

Dziwna i pokrętna jest urzędnicza logika.