Może trudno w to uwierzyć, ale kiedyś przed ostródzkim kinem "Świt" ustawiały się spore kolejki. Takie filmy jak: "Walka o ogień", "Wejście Smoka", "Seksmisja" cieszyły się ogromnym powodzeniem i przyciągały sporą liczbę widzów. Zdarzały się sytuacje, że ludzie wręcz błagali o bilety. Czasami jedynym ratunkiem był układ z konikiem. Przyszłość jednak maluje się w czarnych barwach. W ostatnim czasie obserwuje się coraz większy brak zainteresowania filmem. Zdarzają się sytuacje, że sala kinowa świeci pustkami i niestety trzeba odwoływać seans. Wpływy z "Pianisty", i "Zemsty" pozwoliły uregulować długi. Nasze kino stoi na skraju przepaści. O tej przykrej sytuacji rozmawiałem z kierowniczką ostródzkiego kina "Świt" panią Reginą Kiełkowską.
Pani Regina Kiełkowska poświęciła już ostródzkiemu kinu przeszło dwadzieścia lat swojego życia. Od roku 1982 jest jego kierowniczką. Z wielką przyjemnością wraca do wspomnień. W latach osiemdziesiątych kino cieszyło się ogromnym powodzeniem wśród mieszkańców naszego miasta. Było rozrywką zarówno lekką, ale także ambitną i intelektualną. Może niektórzy mieszkańcy pamiętają o istnieniu w latach 1982--1986 kina dyskusyjnego. Ówczesne wielkie hity filmowe przyciągały widzów. Dziś dla niektórych wydawać się to może dziwne, ale wtedy trzeba się sporo natrudzić by zdobyć bilet na wymarzony seans filmowy.
Ostatnio jednak nad ostródzkim kinem zbierają się czarne chmury. Coraz mniej ludzi przychodzi do kina. Pani Regina jako główny powód takiej sytuacji wymienia niestety widoczny proces ubożenia społeczeństwa. Groźnym przeciwnikiem kina jest też piractwo fonograficzne. Często ludzie nie doceniają magii wielkiego ekranu i zadawalają się filmem oglądanym na ekranie telewizora bądź komputera. Pani Regina Kiełkowska ocenia, że za dwa lata kinom w małych miastach grozi bankructwo.
Już dziś ostródzkie kino przypomina pacjenta w stanie śmierci klinicznej. Zastrzykiem życiodajnego tlenu są dla kina masowe wycieczki ze szkół. Ostatnie wielkie ekranizacje literatury polskiej przyciągają młodzież szkolną. Pozwala to na pokrywanie bieżących opłat. Miesięczny koszt utrzymania kina to około 7 tysięcy złotych. A lista płac jest długa : dystrybutorzy, ZAIKS, czynsz, ZUS. Na domiar złego rozpoczyna się okres opałowy. Ostatnie wpływy z "Pianisty" i " Zemsty" pozwoliły na pokrycie długów. Wobec tak trudnej sytuacji ostródzkie kino zmuszone jest do prowadzenia dodatkowej działalności. W budynku wynajmowane są pokoje gościnne. Zorganizowano ośrodek szkolenia kierowców. Organizowane są inne imprezy kulturalne.
Pani Regina Kiełkowska patrzy z niepokojem w przyszłość, ale ma marzenia. Uważa że budynkowi przydałby się remont generalny. Zwłaszcza dachu, który w latach 90. płonął dwa razy. Marzy również o nowocześniejszej aparaturze i wymianie foteli. To, jak kino będzie wyglądać i funkcjonować zależy od samych mieszkańców. --Trudno myśleć o jakiejkolwiek pożyczce na modernizację kina, gdy na seanse przychodzi niewielka grupa osób--mówi pani Regina.
W zeszłym roku grupa młodych ludzi próbowała założyć ambitne kino dyskusyjne "Ćma" Ich inicjatywa została stłamszona. Napotkali na ogromny mur niezrozumienia i obojętności. Najwyższy chyba czas aby zadać sobie pytanie: W jakim stanie znajduje się ostródzka kultura? Może się wreszcie ktoś poważnie zastanowi, że trzeba wspierać prawdziwą kulturę, a nie festiwal tandety i kiczu, dzięki któremu jesteśmy pośmiewiskiem regionu.