Rozmowa z Bartkiem Niewiadomskim, zwanym Johnnym i Michałem Kurowskim zwanym Kurą - muzykami wchodzącymi w skład zespołu Drums Energy.
- Zacznijmy od początku. Kto to jest Ryszard Bazarnik?
Johnny: Rysiek Bazarnik jest jednym z najlepszych perkusistów, i co tu dużo mówić, jest najlepszy. Gra na wielkich imprezach za poważną kasę i się nie szczypie w tańcu.
- Jak się poznaliście?
Johnny: W zeszłym roku były warsztaty bębniarskie tu u nas, w Ostródzie, no i poszliśmy. Spotkaliśmy się, zaczęliśmy próbować, jakoś się to zażarło, fajnie się kręciło, no i poszło. Jedne warsztaty, drugie warsztaty, jeden koncert, drugi koncert, później Kętrzyn.
- Co było w Kętrzynie?
Johnny: W Kętrzynie była impreza, nazywało się to: "72 godz. W muzycznym wirze cyklonu serc i nadziei miasta Kętrzyna". To było w tym roku między 11 a 14 lipca, taki maraton. Przesłanie tego miało być takie: pokój, miłość, dobrobyt i było fajnie. Przyjechało 18 muzyków z całej Polski, zawodowych muzyków, tylko my, takie znajdy bez szkół muzycznych. Jak to wyglądało? Było 8 scen na placu przed Ratuszem ustawionych po elipsie, na każdej scenie znajdowały się różnego rodzaju dziwne instrumenty typu: bubemy, gamelany, dzwony rurowe, konga, dżamby, ksylofon. Każda scena miała 2 muzyków, którzy się wymieniali, bo stać 72 godz. To jest niewyruba. No i żeśmy grali sobie, były kawałki zaaranżowane specjalnie na tę imprezę. Cała publiczność stała w środku, w elipsie i słuchała sobie, i było bardzo fajnie.
Kura: W dzień ćwiczyliśmy materiał, który był później grany przez te 72 godziny. Później po południu też ten sam materiał, następnie mieliśmy próby z warsztatowcami, o 21 się zaczynały, no i na koniec od 23 do 4 rano mieliśmy próbę z Drums N.R.G..
Johnny: 2 godziny spania na dobę mniej więcej, i tak przez tydzień.
Johnny i Kura: Ale warto było
- I od tej pory współpracujecie ze sobą?
Johnny: No, można tak uznać.
- A jak wygląda ta współpraca?
Johnny: Jeżeli jest planowany jakiś koncert Drums N.R.G. w okolicach, Rysiek dzwoni, pyta czy mamy czas i jesteśmy do dyspozycji. Jeżeli mamy czas i jesteśmy do dyspozycji, to idziemy, gramy i wracamy.
- Na czym Ty grasz ?
Johnny: Na basie
- A Ty Kura?
Kura: Na różnych innych perkusyjnych instrumentach. Na czym mi dadzą pograć, to gram.
- Gdzie zagraliście po raz ostatni?
Johnny: W Ostródzie. Gościem był Kasa, który bardzo fajnie się zachował, mimo że nie znał wcześniej repertuaru, jakoś potrafił się dostosować i po improwizować pod muzyczkę. Ogólnie bardzo fajny koncercik, sympatyczna nić kontaktu z publicznością, było git.
- W sumie ile osób liczy sobie ten zespół?
Johnny: O jejku, w Ostródzie graliśmy w 13-14 osób
Kura: Bo z warsztatowcami, zostało to wszystko połączone z ekipą bębniarzy z Ostródy.
Johnny: W Kętrzynie graliśmy w 7 osób, bo nie było ludzi z warsztatów bębniarskich.
- Słyszałam, iż w skład Drums N.R.G. wchodzą również cudzoziemcy?
Johnny: Tak, jest Kameruńczyk - Jean Gorgo, który gra na wszelkiego rodzaju perkusyjnych instrumentach. Na koncercie u nas grał akurat na przeszkadzajkach - takich tam ciekawych i dziwnych instrumentach.
Kura: Mieszka w Łodzi aktualnie.
- A ten drugi?
Kura: To Azim
Johnny: Azim pochodzi z Iranu, to jego prawdziwe imię, a pseudonim artystyczny to Jahjar.
Kura: I gra w kapeli o tej właśnie nazwie.
Johnny: A ten cały Jean z Kamerunu ma swój zespół - Makosa, co w dowolnym tłumaczeniu jakiegoś afrykańskiego narzecza znaczy cipka [sic! - przyp. M.N.]. Grają taki chilloutcik fajny, nastrojowy klimacik. Grali też w Kętrzynie w ramach tego całego maratonu. W ogóle udzielają się wszyscy jako muzycy sesyjni, to z Kają, to z Marylą Rodowicz itd. Każdy z nich jest muzykiem sesyjnym a do tego ma jeszcze swoją kapelkę.
- Słyszałam, że będzie płyta?
Johnny: Będzie płyta z pomontowanym materiałem z Kętrzyna i będzie płytka Drums N.R.G. z fragmentami koncertu (w Ostródzie - przyp. red.). Zostanie to wydane i niedługo powinno być dostępne na rynku.
- Kto to wydaje?
Johnny: Pojęcia zielonego nie mam.
- Pewnie jakaś niezależna wytwórnia?
Johnny: Nie, podejrzewam, że raczej jakiś moloch fonograficzny, gdyż zarówno Rysiek, jak i Jean, Azim i reszta zespołu mają kontakty wśród tych wszystkich, dużych wytwórni, także myślę, że będzie to wydane na dużą skalę i szeroko rozreklamowane, i jakiś zbyt będzie na to.
- Jakie są plany na przyszłość?
Johnny: Jakie są plany na przyszłość? No, co planujemy? My gramy w swojej kapeli, mamy swój zespół, nazwy jeszcze nie ma, gramy ciężką muzyczkę.
- Ciężką, czyli jaką?
Johnny: Nie chcę tu szufladkować za bardzo. No ciężka, skład tradycyjny: 2 gitary, bas, perkusja, nie ma jeszcze wokalisty. Na razie szlifujemy materiał, nagramy go i wtedy będziemy myśleć o nazwie, bo jak się za długo myśli nad nazwą, to można temu poświęcić więcej czasu niż graniu i później się to wszystko rozp()ala w h()j i lipa jest straszna.
Kura: Tak jest.
- Wiążecie swoją przyszłość z Drums N.R.G.?
Johnny: Ja Ci powiem tak, że na pewno to się nie skończy na tym Kętrzynie i koncercie tutaj i będzie się to jakoś rozwijało i ewaluowało, a czy wiążemy z tym przyszłość? Zobaczymy, czas pokaże. Fajnie by było, jakby to poszło w świat i szersze grono ludzi cokolwiek by o tym usłyszało.
- Drums N.R.G. to zespół wciąż otwarty na nowych członków?
Kura: Myślę, że Rysiek jest wciąż otwarty na nowych muzyków, każdy może spróbować, może Ryśkowi się spodoba, bo w sumie jest to taki band-tata, on to wszystko trzyma w garści; jeżeli ktoś umie grać na jakiś instrumentach, najlepiej jeszcze dziwnych, niekoniecznie perkusyjnych to nie ma problemu.
- Tylko trzeba mieć kondycje, sam mówiłeś, że warsztaty w Kętrzynie trwały po kilkanaście godzin na dobę.
Kura: Tak, tyle wychodziło mniej więcej godzin.
- No, ale co tu dużo mówić, Ryszard Bazarnik odkrył w Was tę siłę i talent.
Johnny i Kura: To był szok tak na dzień dobry, jak zobaczyliśmy tych wszystkich muzyków, jak wymiatają na tych cudach... najważniejsze, że się nie zawiódł na nas i że sobie poradziliśmy z tym wszystkim.
- Oki, dzięki za rozmowę przy piwku, życzę powodzenia, mnóstwa radości i satysfakcji (również tej finansowej) z tego, co robicie.