ZAPOMNIANA BITWA

W sierpniu obchodzimy rocznicę zwycięskiej bitwy wojsk polskich nad sowieckimi, która rozegrała się w 1920 roku. Również w sierpniu, tyle że sześć lat wcześniej, na południu powiatu ostródzkiego doszło do jednej z większych bitew I Wojny Światowej. Warto pokrótce przypomnieć wydarzenia tamtych dni.
12 sierpnia 1914 roku wojska rosyjskie przekroczyły granice Prus Wschodnich. Na północy z rejonu Suwałk w kierunku Królewca podążała Armia Niemen pod dowództwem generała Pawła Rennenkampfa. Na południu Armia Narew generała Aleksandra Samsonowa wyruszyła z okolic Ostrołęki posuwając się przez Mławę, Nidzicę i Olsztynek w kierunku Olsztyna. Naczelnym dowódcą niemieckiej Ósmej Armii w Prusach Wschodnich był generał von Prittwitz. Ocenia się, że Niemcy mieli do dyspozycji około 210 tysięcy ludzi. Po stronie rosyjskiej łącznie walczyło około 485 tysięcy żołnierzy, z czego 294 tysięcy w Armii Niemen, zaś 191 tysięcy w Armii Narew. Przewaga Rosjan była wystarczająca do zdobycia Prus. Około 20 sierpnia Armia Niemen została zatrzymana po ciężkich walkach w okolicach Gąbina (obecnie Gusiew). Dzień wcześniej wojska Samsonowa przekroczyły granicę i zajęły Nidzicę oraz Działdowo. Generał Prittwitz, bojąc się oskrzydlenia, postanowił wycofać się za Wisłę. W niemieckim naczelnym dowództwie wywołało to konsternację i spowodowało odwołanie Prittwitza z zajmowanego stanowiska. Głównym mózgiem Ósmej Armii postanowiono uczynić energicznego generała Ericha Ludendorffa, zdobywcę belgijskiej twierdzy Liegé (16 sierpnia). Ludendorff jednakże miał jedną wadę - pochodzenie. Naczelnym dowódcą powinien zostać ktoś z przydomkiem "von". W tym momencie szczęście uśmiechnęło się do Paula von Beneckendorffa und Hindenburga. Emerytowany, liczący 68 lat generał, w momencie wybuchu wojny, napisał list do swego dawnego kolegi, wtedy pełniącego służbę w naczelnym dowództwie, von Steina. "Nie zapomnij o mnie, jeśli w zależności od rozwoju wydarzeń byłby potrzebny gdziekolwiek dowódca" - pisał Hindenburg. Na wschodzie, po panice wytworzonej przez Prittwitza, potrzebowano człowieka opanowanego, a Hindenburg znany był ze swojego niewzruszonego spokoju. Ludendorff został szefem sztabu Ósmej Armii. 23 sierpnia obaj nowo mianowani dowódcy przybyli koleją do Malborka.
Wydawać by się mogło, że Ósma Armia Niemiecka znajduje się w potrzasku i jej klęska jest tylko kwestią czasu. Jednak, jak to często bywa, pojawiły się okoliczności, które w ciągu najbliższego tygodnia miały zdecydować o zwycięstwie. Największym sojusznikiem Niemców okazała się podobno niechęć pomiędzy Samsonowem i Rennenkampfem. W wojnie z Japonią w 1905 roku, dywizja kawalerii dowodzona przez Rennenkampfa, mimo wielokrotnych rozkazów, nie przyszła z pomocą brygadzie kozaków Samsonowa, wskutek czego ten ostatni musiał oddać Japończykom kopalnie węgla w Yentai. Podczas kłótni, która później między nimi wynikła, Samsonow powalił na ziemię swego adwersarza na dworcu w Mukdenie. Rennenkampf na pewno mu tego nie zapomniał. Drugim sprzyjającym Niemcom czynnikiem była łączność w armii rosyjskiej. Szybkie tempo operacji nie pozwalało na budowanie linii telefonicznych. Zakodowane rozkazy przesyłano drogą radiową - szyfr stosowany przez Rosjan był niezbyt skomplikowany i został szybko złamany. Niemcy wiedzieli o wszystkich ruchach wojsk przeciwnika i mogli natychmiast reagować. Do klęski najeźdźców przyczyniło się również szybkie tempo marszu jednostek pierwszorzutowych. Zaopatrzenie w żywność i amunicję nie docierało na czas, a głównodowodzący obydwiema armiami rosyjskimi, generał Żyliński, wciąż nalegał na parcie do przodu, szczególnie na Samsonowa. Głodna i pozbawiona amunicji armia nie była w stanie skutecznie przeciwstawić się Niemcom.
Wielki przełom w bitwie nastąpił 25 sierpnia. Ludendorff i Hindenburg zdecydowali się na iście pokerową zagrywkę. Armia Niemen od ponad dwóch dni nie zmieniła swoich pozycji. Rennenkampf po kilku potyczkach dał odpocząć swoim wojskom i w najbliższych dniach nie miał zamiaru się ruszyć. Armia Narew natomiast ciągle napierała w okolicach Nidzicy i Olsztynka. Dowództwo niemieckie wycofało praktycznie wszystkie siły stojące naprzeciw Armii Niemen i skierowało je na południe przeciw Samsonowowi. W ciągu kilku dni Niemcy pokonali okrążoną Armię Narew. Zginęło około 30000 żołnierzy rosyjskich, a 92000 dostało się do niewoli. Rozgoryczony porażką Samsonow popełnił samobójstwo w okolicy Wielbarka. Rennenkampf, jak słusznie przypuszczali Niemcy, nie przyszedł z pomocą. Czy był to wynik zadawnionej urazy, czy nieudolność - dziś nie sposób dociec. Armia Niemen została wyparta z Prus Wschodnich jesienią, w wyniku bitwy nad Jeziorami Mazurskimi.
Zwycięstwo pod Olsztynkiem, lub jak określił to Ludendorff, pod Tannenbergiem (obecnie Stębark), uczyniło Hindenburga bohaterem narodowym, a szczególnie Prus Wschodnich. Niewątpliwie stał się również bohaterem Ostródy - nasze miasto było po Nidzicy i Olsztynku następnym celem na szlaku Armii Narew. Po wojnie Hindenburg wielokrotnie odwiedzał pole zwycięskiej bitwy. Tak opisał owe wizyty Melchior Wańkowicz: "Z pola grunwaldzkiego, od kamienia Ulricha von Jungingen, przejeżdżamy tuż na wzgórze pod wsią Frögenau (Frygnowo), z którego Hindenburg prowadził operację tych pamiętnych dni końca sierpnia 1914r. Krzyż tam stoi i mała ławeczka drewniana. Co rok w rocznicę bitwy przyjeżdżał pod krzyż starszy, cywilny pan i siadał w zadumie na tej ławeczce. Nikt ze świty nie śmiał przerywać rozmyślań feldmarszałka von Hindenburg, Prezydenta Rzeszy Niemieckiej, junkra ziemi wschodniopruskiej. Następnie stary pan jechał do karczmy w Ostródzie, w której jadł ongiś Eisbeine w czasie decydujących przegrupowań, i zjadał taką samą porcję".
Zawsze przyjmowano go z wielkimi honorami. Pod Olsztynkiem wybudowano olbrzymi pomnik-mauzoleum ku chwale wielkiego zwycięstwa. Paul von Beneckendorff und Hindenburg zmarł w 1934 roku. Jego ciało po wielkim i uroczystym pogrzebie złożono w sarkofagu znajdującym się w jednej z ośmiu wież wspomnianego mauzoleum.
Do naszych czasów zachowały się wojenne cmentarze, na których spoczywają wspólnie polegli żołnierze niemieccy i rosyjscy. Możemy je odnaleźć na granicy powiatów ostródzkiego i nidzickiego. Najciekawsze z nich znajdują się w Orłowie, Łynie, Osiekowie, Mielnie, Frąknowie i Drwęcku. Również w Ostródzie istnieje cmentarz z I Wojny Światowej (raczej jego pozostałość). Znajduje się on nad Jeziorem Sajmino, a jedyną widoczną pozostałością po nim jest wysoki, betonowy krzyż. Szkoda, że obecnie w szkołach nie mówi się o tej bitwie - jest to jednak ważne wydarzenie z naszej lokalnej historii.