Tak niestety mamy skonstruowane prawo, że najpierw szuka się "winnego" a potem ustala, czy w ogóle jest winny. Niestety w takim procesie personalia "posądzonego" przestają być tajemnicą. Nawet jak prokuratura uzna, że przestępstwa nie ma. Jego personalia trafią do skarżących. Mogą przecież zajrzeć do akt sprawy. Po 12 latach w sieci i kilkunastu takich sprawach mam 100% pewności, że nie chodzi o ukaranie a o samo odnalezienie piszącego. Dlaczego? Żadne z takich polowań na internautów nie skoczyło się dla nich wyrokiem. Przynajmniej nie w sprawach dotyczących spornych komentarzy zamieszczanych na OstrodaOnline.pl .
Wracając do przedmiotowej sprawy, czyli wpisów, za które radni wystąpili do prokuratury o ściganie z pomawianie funkcjonariuszy publicznych. Przyznam szczerze, że pusty śmiech mnie ogarnia jak czytam takie pozwy. Trzeba mieć daleko posunięte zachwianie poczucia własnej wartości, przesadnie wysokie mniemanie o sobie, by ścigać kogoś za kilka ostrych słów. Dlaczego tak piszę? Ponieważ nie są to pozwy cywilne. Są to pozwy z urzędu, zatem cały aparat państwowy, policja i prokuratura zajmują się szukaniem człowieka, który wyraził w ostrych słowach swoją opinię. Taką, za którą żadna z tych osób nie pozwałaby go do sądu, gdy powiedział jej to prosto w oczy. Prawda?
Nie chce występować w obronie osób, które wypisują bzdury i być może zbyt ostro słowa, ponieważ z to ich sprawa i powinny mieć świadomość, że za słowa napisane w Internecie też trzeba brać odpowiedzialność. Problem jednak nie leży po ich stronie. Problemem są samorządowcy, którzy nader często sięgają po taki właśnie "aparat” ucisku wobec nieprzychylnych wypowiedzi. Trzeba mieć dystans do samego siebie, do tego co się robi a przed wszystkim grubą skórę. Dlaczego panie i panowie radni? Otóż dlatego, że nikt was na te stanowiska siłą nie wypychał. Sami się zgłosiliście i naiwnym jest myślenie, że będą tylko słodkie laurki od wyborców. Otóż nie.
Znam sprawę jednego z radnych, który zasiadł na ławie oskarżonych za wypisywanie komentarzy w Internecie podczas poprzedniej kampanii wyborczej. Sąd go uniewinnił z spawie karnej. Również z powództwa cywilnego nie spotkała go żadna kara. Co nie zmienia jednak faktu, że anonimowo wypowiadał się na temat innych osób publicznych. Kali pisać, dobrze. Na kalego pisać, źle.
Znam też przypadek, gdy osoba publiczna za poważny zarzut pod jego adresem wypisany w komentarzu ścigała internautę. Jednak gdy prokuratura odnalazła piszącego i "pokrzywdzony" poznał personalia piszącego nagle przestał być już taki obrażony. Ot obłuda. Strzelamy na oślep, może kogoś z wrogów trafimy.
Przedwyborcze zabawy rozpoczęte. Jak podpowiada doświadczenie takich spraw będzie więcej przez najbliższe 12 miesięcy. Nie pierwszy zresztą i nie ostatni raz. Rozpoczęła się kampania przedwyborcza.
Apeluję zatem do internautów. Piszcie nawet ostre komentarze, ale tylko takie, do których później będziecie się mogli przyznać bez cienie wstydu.