Ostatni dzień lipca Rada Miasta poświęciła na dyskusję dotyczącą kondycji finansowej Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej. „Spółka nie może istnieć bez dochodów, spółce grozi upadłość, Żegluga ciągnie firmę w dół, miałem dylemat czy ją zamknąć” – takie stwierdzenia pojawiały się bardzo często podczas obrad. Czyżby krążąca wśród radnych pogłoska o tym, że ktoś zamierza z premedytacją doprowadzić do upadłości spółki po to, aby ją przejąć za małe pieniądze i kręcić swój biznes, zawierała ziarno prawdy? Oby nie.
Już od pierwszych chwil na kontynuowanej, przerwanej 11 lipca, sesji nadzwyczajnej radni narzekali, że interesujące ich dokumenty spółki otrzymali za późno. Niemniej wysłuchali tego, co pracownicyŻeglugi mieli im do powiedzenia. Tym razem, prezes Żeglugi był grzeczny i opanowany, radni starali się odpłacić podobnym zachowaniem. Może nie zawsze to się udawało, ale w porównaniu do poprzednich spotkań, wypadło całkiem dobrze.
Sytuację referował Janusz Maksymiuk, biegły rewident, który przeprowadzał w spółce audyt sprawozdania finansowego za rok 2012 oraz opracował analizę finansową za I kwartał roku 2013.
- Z wykonanych przeze mnie prac wynika jednoznacznie – mówił biegły – że w oparciu o kodeks handlowy i ustawę o swobodzie działalności gospodarczej Żegluga powinna prowadzić działalność zarobkową. Na podstawie dokumentów ustaliłem, że w okresie o którym mowa, transport publiczny realizowany jest poprzez częściowy tylko zwrot kosztów ponad ustaloną cenę, w związku z czym spółka ponosi z tego tytułu straty a to można przypisać zarządowi jako działanie na jej szkodę./-/Według mego rozumowania, ten majątek, który został wniesiony do spółki, powinien dawać gminie miejskiej dochody w wysokości ok. 2 mln.zł. rocznie. Niemniej jednak okazało się, że, po pierwsze; przez pomyłkę, jak sądzę, zostały wniesione do spółki, w formie zobowiązań, straty w wysokości ponad 800 tys.zł., powstałe jeszcze w zakładzie budżetowym ZKM.Zobowiązania spółki wynikające z tej straty spowodowały, że ma ona bardzo niską płynność. /-/ Nawiasem mówiąc, nie słyszałem o takiej spółce w Polsce, która w chwili zawiązania miałaby ujemny kapitał. Jest to niezgodne z prawem. Dlatego, należałoby w szybkim tempie wyrównać te straty./-/Po drugie, transport publiczny powinien również dawać przychody przy normalnych kosztach. Tu, żeby spółka mogła normalnie funkcjonować, rentowność powinna wynosić ok. 8%. Spółka nie może istnieć, jeżeli nie przynosi dochodów.
- Były przewodniczący rady nadzorczej Żeglugi, Leszek Klonowski, mówił na komisji łączonej trochę inaczej – powiedział Jan Stasiulewicz – Może niech nam tu powie i wytłumaczy jeszcze raz.
- Pan biegły przedstawił modelowy zakres działania spółki prawa handlowego, z czym się zgadzam – mówił prezes Klonowski –Ta spółka została utworzona na podstawie ustawy o gospodarce komunalnej. Działa zgodnie z kodeksem prawa handlowego, ale ma również charakter komunalny. Przede wszystkim, jednym z celów wpisanych w umowie spółki jest działalność w zakresie transportu, między innymi, dla mieszkańców Ostródy i gminy Ostróda. Nie zgadzam się z panem biegłym, że dofinansowanie spółki, które pokryje stratę, zwiększy jej płynność finansową./-/Wskaźniki płynności się poprawią, bo wpłynie gotówka, natomiast strata pozostanie taka, jaka była./-/Cały bilans zamknięcia zakładu budżetowego po przekształceniu go w spółkę stał się bilansem jej otwarcia. Taka była wola ówczesnych członków Rady Miejskiej. Dlatego pojawiła się kwota strat ponad 800 tys.zł. Przewodniczącym rady nadzorczej spółki byłem w okresie od 24 grudnia 2010r. do 12 listopada 2012r. Spółka rozpoczęła swoją działalność w czterech dziedzinach; transport publiczny, żegluga, stacja paliw, przewozy autokarowe, czyli świadczenie usług. Niektóre rodzaje działalności przynoszą dochody, niektóre – straty. Pan biegły wspomniał, że satysfakcjonującym dochodem dla właściciela byłyby 2 mln.zł. rocznie. Oczywiście, że tak, ale proszę spojrzeć na pozostałe spółki Miasta; MPEC, MABK, PWiK. Podstawowa ich działalność przynosi straty, które są pokrywane pozostałą działalnością./-/Wszystkie te spółki, włącznie z Żeglugą, mają charakter komunalny, bo świadczą usługi mieszkańcom Ostródy. Nie mają charakteru czysto komercyjnego. Wracając do mojego uczestnictwa w radzie nadzorczej, mogę stwierdzić, że badanie finansowe za 2011 rok wykazało zysk netto w wysokości 30 tys.zł. Prowadzone były wtedy w Żegludze wszystkie rodzaje działalności, włącznie z zarządzaniem kompleksem sportowym (stadionem), które zaczęło się we wrześniu 2011r. Wynik za trzy kwartały roku 2012, kiedy spółka również zarządzała stadionem, to strata w wysokości 1 400zł. Nie są to milionowe straty. W tamtym okresie, moim zdaniem, spółka wykonywała zadania publiczne prawidłowo. /-/Spółce, rzeczywiście, potrzebny jest kapitał, bo ma ona takie wskaźniki, które nie pozwalają na prawidłową działalność w najbliższej przyszłości. Nie jest to jednak sposób na pokrycie straty, bo będzie ona nadal funkcjonowała do momentu, kiedy Zgromadzenie Wspólników podejmie uchwałę o jej pokryciu.Pomoc spółce jest potrzebna, ale powinna być ona wyważona. Nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo jest to Państwa rola i kompetencje. Chcę jeszcze raz podkreślić, że do września 2012r. Żegluga nie przynosiła strat, biorąc pod uwagę ogólny jej wynik. Spółkę ocenia się jako jeden podmiot, wynik finansowy jest jeden, nie przedstawia się wyników w poszczególnych elementach sprawozdania finansowego za poszczególne rodzaje działalności.
Biegłemu nie podobało się podejście byłego prezesa rady nadzorczej do tematu. Wspomniał, że podczas badania sprawozdania finansowego za rok 2012 zauważył, że członkowie ówczesnej rady nadzorczej nie dokonali w roku ubiegłym żadnej kontroli spółki.
- Oni kontrolowali jedynie pracowników – stwierdził rewident – W sprawie efektywności spółki rada nadzorcza nic nie zrobiła.
- Nie zgodzę się z tym, że brakowało naszej kontroli – ripostował Klonowski – Proszę przejrzeć dokumenty, kontrole były prowadzone co kwartał, mieliśmy wyniki z każdego miesiąca działalności.
Rozpoczęła się polemika między obu panami na tematy czysto rachunkowe.Do dyskusji włączyli się radni.
- Skoro biegły przedstawia sytuację tak, że spółka nie może powstać z zadłużeniem, to trzeba zadać sobie pytanie, czy nasza powstała prawnie czy nie? – mówił Ryszard Kowalski – Czy podjęliśmy złą uchwałę?
- Na pewno nie złą uchwałę – odpowiadał J. Maksymiuk – tylko jej wykonanie było złe.
- To kto jest winny? – pytał radny
- Nie mówię o zawinieniu. Szukać winnych można wszędzie.
- Przecież sam pan powiedział, że w całej Polsce nie ma spółki, która powstawałaby z zadłużeniem, tak jak u nas – naciskał Kowalski -To ja pytam: kto popełnił błąd i dlaczego? Nie może być czegoś takiego, że z jednej strony pan mówi tak, a z drugiej strony co innego. Sam pan sobie zaprzecza.
- Błąd popełnił zarząd i rada nadzorcza spółki – mówił Maksymiuk.
- Jak mogła popełnić? – pytał Kowalski – Przecież uchwałę podejmowała Rada Miasta. Spółka powstała z ZKM, przejmując jego dług. To w końcu może tak być czy nie może?
- Uchwała Rady Miasta powstała 25 października – tłumaczył biegły – Jak wtedy mogła Rada ustalić cały majątek, zobowiązania i należności na dzień 31 grudnia?
- Czyli ktoś zrobił bubel – dyskutował radny Kowalski – bo uchwała powinna była być przygotowana na dzień 31.XII?
- Nie ma w Polsce i na świecie tak, żeby coś można było zrobić z wyprzedzeniem miesiąca – mówił rewident – Rada podjęła ogólną uchwałę o przekształceniu i należało to zrobić, zgodnie z przepisami, na dzień tego przekształcenia, tzn. na dzień 31 grudnia. Trzeba było ustalić kapitały zakładu budżetowego (ZKM) i w związku z tym, taka wartość kapitału powinna mieć odzwierciedlenie w kapitałach spółki. A tu zrobiono w ten sposób, że stratę poniesioną przez zakład budżetowy (ZKM) włączono do zobowiązań spółki. Nie znam takiego przypadku w całej Polsce, bo nie wolno przekazywać strat likwidowanego zakładu do normalnej spółki.Pierwszą rzeczą, jaką powinien uczynić przewodniczący pierwszej rady nadzorczej Żeglugi, to sprawdzić bilans przekształcenia. Błąd został zrobiony i w związku z tym należałoby go teraz naprawić.
- Jeżeli pan wskazuje winnym radę nadzorczą w zakresie przekształcenia bilansu zakładu, to odpowiem, że nie należy to do kompetencji rady – ripostował Klonowski – Mówi pan niezrozumiałą rzecz o kapitale zakładu. Zakład budżetowy nie ma kapitału, to jest majątek Miasta. Takie pojęcie „kapitał zakładu budżetowego” nie funkcjonuje.
- Rada nie popełniła błędu – mówił G. Kierozalski – protokół z 25 października potwierdza, że myśmy mówili wtedy, że potrzebny jest milion zł. wniesienia, żeby ta spółka nie zaczynała z obciążeniem. Uchwała, to jedna rzecz, a jej wykonanie przez władze miasta, to druga.
Dyskusja na temat straty, kapitału i innych spraw ekonomicznych dotyczących momentu przekształcania Żeglugi dotarła do okresu bieżącego. Radna M. Bilińska zwróciła się do pana rewidenta:
- Pan badał sprawozdanie finansowe i opinia jest jednoznaczna, że wszystkie wskaźniki płynności i rentowności tego przedsiębiorstwa chylą się ku upadkowi spółki. Dodatkowa pana opinia utwierdziła nas w tym, że rzeczywiście spółka znajduje się w tragicznej sytuacji.
Wszyscy radni, którzy zabierali głos, wyrażali chęć pomocy spółce, ale w sposób ostrożny i wyważony.
- Nie jestem za tym, żeby spółce nie pomagać – mówił radny Stasiulewicz – tylko trzeba to zrobić tak, żeby rzeczywiście wyciągnąć ją z dołka, a nie żeby tylko wydawać pieniądze. Jeżeli ja decyduję o tym, czy dać pieniądze czy nie, to chcę zobaczyć normalny plan wyjścia z tej sytuacji. Czy jest jakiś plan naprawczy?
Na słowa burmistrza: „bilans otwarcia spółki był przedstawiony”, podniosły się głosy radnych, pytających: „kto go widział?”.Czesław Najmowicz przypomniał, że trzeba się przygotować do trudnej sytuacji, związanej z zamknięciem pochylni. Wiadomo, że ponad 90% dochodów pochodziło z działalności Żeglugi. Nalegał, aby pomóc spółce;
- Będziemy za to odpowiadać wspólnie –(niektórzy radni kategorycznie zaprzeczyli) - Powinniśmy się przygotować na perspektywę roku 2013 i 2014, ponieważ pochylnie będą otwarte na początku lipca. Jeżeli szanowna Rada nie da pieniążków, trzeba będzie pozwalniać wszystkich kapitanów i całą obsługę Żeglugi. To będzie program naprawczy, ale jeżeli to zrobimy, to potem nie odbudujemy fachowej kadry. Pan prezes to, co mógł, zrobił; zmniejszył koszty o 30% i o 19% w sumie koszty płacowe. Inaczej się nie da. Szanowni radni, grajmy w jednej orkiestrze! – prosił burmistrz.
Wypowiedź Cz. Najmowicza przerwał prezes Szostek, który upomniał przewodniczącego Rady o zachowanie porządku, o który prosił. Natomiast radna Bilińska, czytając stanowisko Klubu Radnych Jana Nosewicza, zarzuciła nie dostarczenie dokumentów, o które klub dawno wystąpił do przewodniczącego Rady:
-„ /-/ z wielką obsesją i premedytacją torpeduje się dostęp do informacji. To jest transparentność działania samorządu, panie burmistrzu? Nie jest to pierwszy przypadek naszych władz co do udostępniania informacji publicznej. Czym się to przejawia? – grzmiała radna – jednoznacznie brakiem kompetencji w zakresie działalności administracyjnej i można domniemywać, że załatwianiem własnych partykularnych interesów. Co może to oznaczać? Przede wszystkim, nie wywiązywanie się z zobowiązań wyborczych (tu radna przytoczyła owe obietnice, komentując je po swojemu). /-/ Całą odpowiedzialność za stan, w jakim znajduje się spółka i funkcjonowanie urzędu – ponosi pan, panie burmistrzu, Czesławie Najmowiczu, który swoją działalnością i brakiem jakichkolwiek kompetencji w tym zakresie doprowadza do upadłości spółki i działalności niezgodnej z prawem”.
Również radni niezależni przedstawili swoje stanowisko, które odczytała Anna Rutkiewicz.Usłyszeliśmy w nim, między innymi:
„ /-/ Rzetelne omówienie sytuacji finansowej spółki na dzień 30 kwietnia 2013r., a co za tym idzie, ewentualne jej dofinansowanie, jest na dzień dzisiejszy niemożliwe z kilku powodów. Najważniejsze z nich, to: niedostarczenie w odpowiednim terminie dokumentów, o które prosili radni burmistrza, /-/ brak realnego planu rozwoju spółki na najbliższe lata, niegospodarne z punktu widzenia finansowego posunięcia prezesa.Przykłady: w grudniu 2012r. na okres prawie 4 m-cy zamknięto rezerwację i sprzedaż biletów online /-/, brak atrakcyjnej oferty w bieżącym sezonie – większość statków nie wozi pasażerów.Wiedząc o zmniejszeniu wpływów z tytułu sprzedaży biletów, /-/ prezes pozwala sobie na fanaberie; zleca zakup mebli za kilkanaście tysięcy złotych do swojego gabinetu i sekretariatu, za kilka tysięcy zakupione zostają obrazy do upiększenia korytarzy i pomieszczeń biurowych, w statek „Kormoran” wkłada się kolejne tysiące złotych na przeprowadzenie liftingu, prezes nagminnie wykorzystuje samochód służbowy do celów prywatnych. Mówimy o okresie, kiedy trzeba oszczędzać. Poza tym, polityka kadrowa prezesa doprowadziła do zwolnienia a także do odejścia z pracy łącznie aż siedmiorga doświadczonych pracowników. Niezrozumiałe dla nas ukrywanie faktycznego stanu finansów spółki wręcz zmusza do podejrzeń, że spółce w najbliższym okresie grozi upadłość. /-/… klub oczekuje niezwłocznego dokonania zmian personalnych w zarządzie, w tym zmiany na stanowisku prezesa”.
Oświadczenie to burmistrz określił jako dalece niesprawiedliwe i oddał głos prezesowi Szostkowi, który, posługując się cytatami z wywiadu, jak to określił; „klasyka”, czyli Waldemara Graczyka, mówił o trudnej sytuacji spółki, o bilansie otwarcia, który spowodował, że spółka upomina się o pokrycie straty, o nierentowności przewozów pasażerskich itd. Prezes był zdesperowany i zachęcał Radę do, przynajmniej,wyrównania spółce rekompensaty za wozokilometry.
- Jako prezes zarządu, zetknąłem się z takim oto dylematem; czy zamknąć coś, co nie przyniesie żadnych dochodów a będzie regenerowało straty, czy też spróbować to przeciągnąć na ten okres, bo mam gwarancję, że w lipcu (2014r.) będziemy pływać po pochylniach – mówił J. Szostek, który pochwalił się również, że jeździ autobusami i nawet kupuje bilety, bo chce wspierać firmę. Wspomniał także o tym, że zaproponował burmistrzowi swoje odejście z pracy w Żegludze, ale pan Najmowicz zdecydował inaczej.
Główna księgowa spółki zapoznała radnych z sytuacją finansową za I kwartał 2013r. i stwierdziła, że na dzień 30 kwietnia br. na koncie Żeglugi było 92 tys.zł., natomiast zobowiązania krótkoterminowe wynoszą ponad 2 mln. zł.