Scenariusz ze zwrotem dotacji za niezrealizowany projekt budowy statków, o którym pisaliśmy rok temu jest wielce prawdopodobny. Pierwotnie pierwszy statek powinien pojawić się na kanale 30 września 2010 roku. Do dziś żaden z trzech statków nie pływa. Tylko cud może uratować miasto przed zwrotem unijnej dotacji na budowę statków. Będzie to kwota ponad miliona zł.
Przetarg na przebudowę statków pasażersko-wycieczkowych nie wyłonił firmy, która miałaby naprawić statki. "Statki widma", o których pisaliśmy rok temu nadal straszą i nic nie wskazuje, żeby kiedykolwiek wypłynęły. Jeśli drugi przetarg zakończy się tak samo jak pierwszy, zwrot dotacji unijnej stanie się faktem. Ubezpieczenie pokryje koszty. Miasto musi jednak poczekać na zakończenie toczącej się przed sądem sprawy dotyczącej wskazania winnych wyprodukowania wadliwych statków.
W przypadku zwrotu dotacji projekt "Zwiększenia oferty turystycznej Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej" będzie mógł śmiało kandydować do miana największego blamażu urzędników miejskich i osób z Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej odpowiedzialnych za realizacje tego projektu.