Do czego potrzebny jest urząd Pełnomocnika Burmistrza ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych? Jak pomaga ludziom i jakie są tego efekty? Co właściwie robi pełnomocnik? O jego pracy i towarzyszącej jej problemom rozmawiamy z Piotrem Mrozowskim.
B. Ch: Biurem Pełnomocnika Burmistrza ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych od trzech lat kieruje Piotr Mrozowski, absolwent pedagogiki, który przyjechał 16 lat temu z Zielonej Góry do Ostródy. Spotykamy się w jego skromnym gabinecie. Pytam pana Piotra, dlaczego podjął taką a nie inną pracę?
- Gdy mieszkałem jeszcze w Zielonej Górze, poszedłem kiedyś do księdza – wspomina P. Mrozowski - Zbliżając się do parafii, usłyszałem głośną muzykę. Zdziwiłem się, że ludzie mieszkający w pobliżu kościoła tak hałasują. Okazało się, że muzyka pochodziła z parafii, gdzie młody ksiądz organizował wolny czas młodzieży. Wytłumaczył mi, że nie wystarczy pogrozić palcem rozbrykanym nastolatkom, że trzeba stworzyć im jakąś alternatywę. Ten człowiek otworzył mi oczy i wiele nauczył.
B. Ch: Mam przy sobie sprawozdanie z działalności Biura. Jest ono obszerne i zawiera wiele treści. To teoria, a jak jest w praktyce? Pytam pana Mrozowskiego o to, co on właściwie robi? Jakie działania podejmuje? Mam wrażenie, że instytucji do walki z patologią jest dużo, więc czy nie dublują one swojej działalności? Czy nie są, przypadkiem, powoływane po to, żeby dać komuś zarobić?
- My koordynujemy całą działalność i rozliczamy ją – odpowiada p. Piotr - Zakres działań pełnomocnika obejmuje szerokie spektrum problematyki społecznej. Mimo, iż nazwa tego urzędu wskazuje na profilaktykę alkoholizmu, obiektem naszych zainteresowań są również problemy przemocy domowej i narkotyzmu. Działania Biura polegają na ogłaszaniu konkursów na świadczenie usług w zakresie profilaktyki oraz pomocy osobom uzależnionym. Współpracujemy i dofinansowujemy instytucje, organizacje pozarządowe i osoby fizyczne służące rozwiązywaniu problemów alkoholowych i narkomanii. Przemocą interesujemy się tam, gdzie związana jest ona z alkoholizmem. Innymi przypadkami zajmuje się Zespół Interdyscyplinarny.
B. Ch: Współpracuje więc Pan i koordynuje. Czy to znaczy, że Pełnomocnik nie ma osobiście do czynienia z ludźmi szukającymi pomocy?
- To nie jest tak. Ludzie wiedzą, że istniejemy i zgłaszają się do nas. Mamy tutaj różne sytuacje. Przychodzą osoby, które zgłaszają alkoholizm np. syna czy męża lub sami uzależnieni, którzy chcą wyjść z nałogu. Wczoraj np. od rana szukałem miejsca na oddziale zamkniętym na terapię dla mężczyzny, który wyszedł z detoksu i szukał u nas pomocy. Udało mi się znaleźć. Kupiłem mu bilet i modliłem się, żeby człowiek ten stawił się po niego. Przyszedł i dziś rano miał pojechać. Jestem szczęśliwy, że on jednak chce się leczyć. Nie muszę, ale sprawdzę, czy stawił się na miejscu. Mam nadzieję, że dojedzie i skończy terapię. Wychodzę z założenia, że należy podać rękę każdemu, kto szuka u nas pomocy. Generalnie, obowiązuje u nas anonimowość. Jeżeli ktoś zgłasza do mnie przypadek patologii, wypełnia u nas wniosek, podpisując się pod nim a ja przekazuję ten dokument do Komisji ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która, jako jedyna prowadzi kartoteki i zna dane klientów.
B.Ch: Co robicie, jeżeli osoba zgłaszająca pragnie zostać anonimowa?
- Jeżeli ktoś boi się zgłosić fakt uzależnienia, prosimy o to pracownika socjalnego.
B.Ch: Proszę powiedzieć, jakie zadania wypełnia Komisja ds. RPA. Jaki posiada statut?
- Komisja ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, powoływana raz w roku przez burmistrza, pracuje przy biurze pełnomocnika, po godzinach pracy. Tam prowadzone są kartoteki, rozmowy z klientami, to ona wydaje orzeczenia i kieruje do sądu wnioski o leczenie uzależnionych. Do komisji kierujemy zgłoszenia, jakie otrzymujemy od policji, straży miejskiej lub od osób, które przyszły do nas. Tam zgłaszają się osoby uzależnione na rozmowy motywujące. Komisja dzieli się na grupy robocze; motywujące, opiniujące, wydające zezwolenia na sprzedaż i podawanie alkoholu.
B.Ch: A` propos sprzedaży alkoholu. Przeczytałam w Pana sprawozdaniu, że w roku 2012 komisja zaopiniowała 34 postanowienia o wydaniu zezwoleń na sprzedaż i podawanie napojów alkoholowych. To bardzo dużo, zważywszy, że za każdym rogiem spotykamy sklepy z trunkami. Ile, właściwie, mamy w Ostródzie punktów sprzedaży alkoholu?
- Te 34 postanowienia nie dotyczą tylko nowych sklepów, najczęściej są one jednorazówkami lub odnowieniem poprzednich zezwoleń. Na dzień dzisiejszy mamy w mieście 92 sklepy alkoholowe oraz 61 punktów gastronomicznych, gdzie podaje się alkohol.
B.CH: Przecież to woła o pomstę do nieba! Po co ta profilaktyka, skoro nie ogranicza się sprzedaży? Co da przeciwdziałanie, skoro stwarza się coraz lepsze warunki do rozpijania ludzi? Absurd. Wróćmy do komisji. Kierujecie do niej zgłoszenie uzależnienia i co dalej?
- Komisja spotyka się z taką osobą i orzeka czy widzi u niej przesłanki uzależnienia, czy nie. Jeżeli tak, to kieruje osobę na badanie psychiatryczne i psychologiczne.
B.CH: Członkowie komisji muszą mieć odpowiednie przygotowanie, żeby umieć ocenić takie przesłanki.
- Są to wieloletni, doświadczeni, przeszkoleni pracownicy. Komisja składa się z przedstawicieli różnych służb.
B.Ch. Taka sama komisja tworzy Zespół Interdyscyplinarny. Przecież jest to niepotrzebne dublowanie wydatków.
- Zespół Interdyscyplinarny nie pobiera żadnych wynagrodzeń. Jego komisja jest o wiele liczniejsza od naszej i zajmuje się tylko przemocą w rodzinie.
B.Ch: Sam Pan powiedział, że przemoc najczęściej wiąże się z alkoholizmem, więc takową , między innymi, zajmuje się również Zespół. Myślę, że on jeden wystarczyłby, zwłaszcza, że należy do niego ok. 30 specjalistów różnych dziedzin. Wiem, że jego powołanie wymusza ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Podobnie jest z Komisją ds. RPA, której utworzenie zobligowała ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Tak wymyśliło Państwo.
- Wie, pani, byłem kiedyś na konferencji w sprawie przemocy. Jakiś młody pan z Warszawy opowiadał, jak pięknie wygląda przeciwdziałanie przemocy w kraju, jakie to państwo ma narzędzia, że sprawca przemocy szybciutko zabierany jest z domu a kobieta ma spokój itp. Nikt na sali nie miał odwagi wstać i powiedzieć temu panu, że nie jest tak, jak on opowiada. Gdy wyszedł, osoba referująca problem przemocy wobec osób starszych powiedziała: „ Szkoda, że tego pana nie ma, bo tak pięknie, to na pewno nie jest”. Wtedy dopiero ludzie zaczęli mówić. Za późno. Zabrakło odwagi.
B. Ch: Może zabrakło na sali ludzi zaangażowanych? No dobrze, przyjdzie taki alkoholik do komisji ds. RPA w stanie trzeźwym i będzie kłamał w żywe oczy. Czy komisja weryfikuje to jakoś, przeprowadzając, np. wywiad środowiskowy?
- Może to zrobić przy pomocy pracownika socjalnego. Różne są historie. Musimy uczyć się asertywności, dogłębnie analizować każdy przypadek. Zazwyczaj osoby uzależnione potrafią zmyślać piękne historie. Przeważnie twierdzą, że to nie one mają problem, lecz osoba, która to zgłasza. Gdy zapytamy, dlaczego popijał i awanturował się, odpowie, że ktoś w domu sprowokował go, gdy zmęczony wrócił z pracy.
B.Ch: No właśnie, oni potrafią być przekonujący. Komisja wierzy w takie opowiadania?
- Nie. Jeżeli jej członkowie mają nawet niewielkie wątpliwości, kierują go na badania. Psychiatra i psycholog wystawiają opinie.
B.Ch: Ciekawa jestem, jak wielu osobom uzależnionym udaje się wymigać od tych badań, bo nie wątpię, że takie przypadki są i obawiam się, że nierzadkie. On pięknie opowie, jest wiarygodny, bo wie co mówić i komisja mu uwierzy sądząc, że ktoś złośliwie zgłosił danego pana jako nadużywającego alkoholu.
- No tak, a on wraca do domu i dalej uprawia swój proceder.
B.Ch. Co dzieje się po zbadaniu takiego delikwenta?
Gdy mamy opinie biegłych, możemy kierować do sądu wniosek o skierowanie na przymusowe leczenie. Takie opinie sporo nas kosztują. W zeszłym roku wydaliśmy na nie ok. 28 tys. zł. Staramy się jednak, żeby były one wystawiane.
B.Ch: Ilu z przebadanych trafia na przymusowe leczenie?
- W roku 2012 komisja ds. RPA przyjęła 115 zgłoszeń o przypadkach nadużywania alkoholu i złożyła 102 wnioski do Sądu Rejonowego w Ostródzie, celem wydania zobowiązania do leczenia odwykowego.
B.Ch: Jak często zbiera się komisja i czy dostaje wynagrodzenie?
- Zbiera się z częstotliwością zależną od ilości wpływających wniosków. Pracownicy komisji dostają pieniądze, bo pracują po godzinach.
B.Ch: Komisja zajmuje się jedynie uzależnieniem od alkoholu. A co z przemocą, która temu często towarzyszy? Jak pomagacie jej ofiarom?
- Istnieje punkt konsultacyjny prowadzony przez psychologa. Tam mogą znaleźć pomoc takie osoby oraz ofiary przemocy bez udziału alkoholu. Co roku ogłaszamy też konkurs na świadczenie pomocy w zakresie poradnictwa psychologicznego i prawnego osobom uzależnionym i współuzależnionym oraz dotkniętym problemem przemocy domowej. Mamy więc dodatkowy punkt, powołany głównie z myślą o ofiarach przemocy. W roku 2012 udzielono w nim 30 porad psychologicznych i 59 – prawnych.
B.Ch: Czy kontroluje Pan pracę takiego punktu porad, czy opiera się tylko na sprawozdaniach?
- Jesteśmy w stałym kontakcie, a pod koniec grudnia składane jest do Biura sprawozdanie. Nie mogę przecież uczestniczyć w takich poradach ze względu na anonimowość i specyfikę spotkań. Do rozmów, przyznajmy, natury osobistej, muszą być stworzone komfortowe warunki. Materia jest bardzo delikatna a środowisko małe, w Ostródzie wszyscy się znają. Ludzie muszą mieć do nas zaufanie. Jeżeli tego zabraknie, nie pomożemy nikomu.
B.Ch: Dlaczego telefon zaufania funkcjonuje tylko w godzinach pracy? Ze względu na koszty?
- Tak.
B.Ch: Czy to zdaje egzamin? Wydaje mi się, że częściej kobiety zadzwoniłyby po południu, gdy coś złego się dzieje. Telefon zaufania powinien być czynny cała dobę.
- No tak. Dzwonią jednak ludzie o poradę a my ich kierujemy do odpowiedniej jednostki. Jest jeszcze ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie, tzw. niebieska linia.
B.Ch: Żeby ona jeszcze działała….
- Zawsze można zadzwonić do nas lub do MOPS. A gdy dzieje się coś drastycznego, najlepiej skorzystać z telefonu 112 lub policji, 997. W środy pracuje też punkt konsultacyjny i tam również można dzwonić.
B.Ch. Po południu, jak widać, ofiara przemocy nie ma gdzie zadzwonić, żeby się poskarżyć lub poradzić. W punkcie konsultacyjnym odbierane są telefony?
- Jeżeli nie ma tam nikogo, to psycholog odbierze. W innym przypadku, rzeczywiście, nie podniesie słuchawki.
B.Ch: Porozmawiajmy o Punkcie Konsultacyjnym dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, który działa przy pańskim Biurze. Prowadzi go pani psycholog, której zadaniem jest zdiagnozowanie problemu i podjęcie stosownych działań w zależności od potrzeb. Jakie to działania?
- Na przykład, skierowanie do Zespołu Interdyscyplinarnego, do punktu porad prawnych albo, po prostu, wsparcie psychiczne i motywowanie do działań obronnych.
B. Ch: Reagując na mój poprzedni artykuł o ofiarach przemocy domowej, pewna pani zadzwoniła do mnie i powiedziała, że w rzeczywistości pomoc w punkcie konsultacyjnym nie jest taka, jak powinna być i jaką ja opisałam na podstawie informacji pana Justa. Opowiedziała mi, że była w tym punkcie, psycholog ją wysłuchała, ale nie udzieliła jej żadnej porady ani wsparcia, tylko zaprosiła na następną rozmowę, jeżeli będzie czuła taką potrzebę. A kobieta ta miała poważny problem i potrzebowała natychmiastowej pomocy, dobrego słowa. Jak widać, teoria nie zawsze pokrywa się z rzeczywistością. Oczywiście, nie mogę ręczyć za obiektywizm tej anonimowej kobiety i nie znam kontekstu spotkania. Dlatego nikogo nie oskarżam. Można jednak uznać to za wart uwagi sygnał.
- Znam pracownika punktu i dlatego trudno mi uwierzyć w to, o czym pani mówi, jest mi bardzo przykro. Do punktu konsultacyjnego przychodzą ludzie, którzy potrzebują wygadać się przed kimś. Jedna pani chodzi tam już trzy lata. Jeżeli jakieś osoby nie uzyskały u nas odpowiedniej pomocy, chciałbym to od nich usłyszeć.
B. Ch: Przecież nie przyjdą na skargę.
- Mogą. Chciałbym wiedzieć o takich rzeczach, bo są one niedopuszczalne. Dużo czasu upływa, nim ofiara przemocy zdecyduje się na pierwszy krok. A jeżeli już go zrobi, należy ją wesprzeć.
B. Ch. Właśnie. Są kobiety, które z tradycji rodzinnych wynoszą przekonanie o tym, że „własne brudy trzeba prać w swoim domu”. Niektóre nie chcą też być postrzegane jako ofiary.
- To nasza „dulszczyzna”. Jedne osoby nie chcą wynosić problemów z domu, inne wstydzą się, a jeszcze inne – boją się. Są kobiety, które godzą się z losem i czekają na usamodzielnienie się dzieci. Wtedy dopiero pomyślą o sobie. To delikatna materia.
B.Ch: Czy działania profilaktyczne odnoszą skutek, czy to tylko takie bla, bla….? Co się robi w tym zakresie, bo nie tylko edukacja ma tu znaczenie?
- Jestem zwolennikiem profilaktyki. Pomagamy dzieciom i młodzieży rozbudzać zainteresowania, które odwiodą je od patologicznych nawyków. Dlatego dofinansowujemy zajęcia sportowe, profilaktyczne, konkursy itp. Niektórzy uważają, że trzeba inwestować w dzieci a nie w dorosłych, bo z nich „i tak już nic nie będzie”. Inni mówią, że mamy dawać na dorosłych, bo są to pieniądze „kapslowe”. Kilka lat temu przyszła do mnie osoba, która miała kiedyś problem z alkoholem i powiedziała, że chce podjąć studia. Pochwaliłem zamiar i zapytałem, dlaczego mi to mówi. Mężczyzna odpowiedział: „ Przez pół życia piłem i płaciłem kapslowe, więc chyba należy mi się sfinansowanie studiów?”. Powiedziałem, że kapslowe to nie książeczka oszczędnościowa, a gdy on miał problem, to jego leczenie i terapię pokryło właśnie to kapslowe. Mamy tu różne zaskakujące historie. Każdy człowiek, to inna książka.
B. Ch: Czy współpracuje Pan z gminami?
- Nie bardzo, chociaż przydałaby się taka współpraca.
B.Ch: Lubi Pan swoją pracę?
- Lubię, bo lubię wyzwania. Jestem człowiekiem akcyjnym.
B. Ch: Dlatego ciężko zastać Pana w biurze?
- Właśnie.
B.Ch: Jest Pan zadowolony z efektów pracy swojego Biura?
- Nie mówię, że u nas wszystko jest piękne i ładne. Różnie bywa. Jednak, notujemy rosnącą liczbę zgłaszających się o pomoc, a to świadczy o większym poziomie świadomości społeczeństwa. Jestem z tego zadowolony, choć zawsze może być lepiej. Problemy wynikają z braku pieniędzy, jak wszędzie.
Rozmowa nasza mogłaby trwać jeszcze długo, omawialiśmy wszak temat – rzekę. Dobrze byłoby usłyszeć opinię o skuteczności działań Biura Pełnomocnika od osób bezpośrednio zainteresowanych. Może zechcą one napisać do redakcji?