Gdyby rok temu ostródzianie mieli świadomość i wiedzę co wydarzy się w samorządzie miejskim po referendum, czy doszłoby do niego? Bogatsi o tę wiedzę odwołaliby burmistrza? Odpowiedź nie wydaje się wcale taka oczywista i jednoznaczna. Czy powtórka referendum jest możliwa?
Proces wymiany kadr na te zaufane i realizujące politykę "zwycięzcy" to powyborcza codzienność. Trudno się temu dziwić. Nikt by nie chciał w swoich szeregach ludzi poprzednika, szczególnie jeśli był on odwołany w takich okolicznościach jak np. poprzedni burmistrz Ostródy. To można jeszcze zrozumieć. Czym innym jest jednak zrozumienie powodów wymiany kadr, czym innym jest akceptowanie wymiany na gorsze, bez doświadczenia, bez kompetencji, nieprzygotowanych do pełnienia ważnych funkcji publicznych, lub o zgrozo tworzenie stanowisk wyłącznie w ramach podziękowania. Na to nie powinno być przyzwolenia. Nowa "władza" powinna być na to szczególnie wyczulona. Tym bardziej, jeśli w kampanii wyborczej za to m.in. krytykowała odwołanego w referendum burmistrza. Jeśli to ignoruje, jest to przykład hipokryzji w czystej postaci.
Niepokojem napawa sposób przejmowania władzy, wpadki obecnie rządzących są znaczące, a działań zmierzających do poprawy sytuacji sprzed referendum nadal nie widać. Tu należy przypomnieć za co został odwołany burmistrz. Złe zarządzanie miastem, kolesiostwo, brak dbałości o finanse, lekceważenie społeczeństwa i parę innych zarzutów różnego kalibru.
Czemu mieszkańcy zagłosowali za odwołaniem?
"Z chęci zmian, ze złości na bezsilność, brak poprawy, bo chcieli rozliczenia poprzedniej władzy." Moim zdaniem tu jest klucz do sukcesu. Rozliczenie, nieuniknione konsekwencje błędnych decyzji. To coś czego do tej pory nie widzieliśmy w naszym samorządzie. Pojawiła się nadzieja na zmianę. Niestety umarła równie szybko, jak się pojawiła.
Mija dziś blisko 100 dni od wyboru nowego burmistrza Czesława Najmowicza. Warto zapytać co zostało rozliczone, jakie błędy popełniła poprzednia władza, co złego zrobiła, czy zarzuty pod jej adresem zostały udowodnione?
Czego się państwo dowiedzieli na temat funkcjonowania poprzedniej władzy? Ja odnoszę wrażenie, że poza sprawą odwołanego prezesa Żeglugi chyba niewiele. Czy to wystarczy, by usprawiedliwiać referendum? Odnoszę wrażenie, że błogostan po objęciu świeżo przejętych foteli przesłonił trzeźwość myślenia, a czas płynie nieubłaganie.
"Było źle" - to za mało
Jako osoba od lat obserwująca działania samorządu oczekiwałbym ze strony obecnej władzy jasnego komunikatu i przedstawienia dowodów: Poprzednia władza źle zrobiła to i to. Dobrze to i to. Złe działania zostały skontrolowane a winni ukarani odpowiednio do przewinień, bez sentymentu i pobłażliwości. Dlaczego? Choćby z uczciwości wobec wyborców.
Może my wszyscy padliśmy ofiarą skrzętnie przygotowanej i perfekcyjnie zrealizowanej mistyfikacji? Jeśli to okazałoby się prawdą, chciałbym zobaczyć ludzi z pierwszej linii referendum, stojących przed mieszkańcami i mówiących: kłamaliśmy, chodziło nam wyłącznie o władzę, wszystko było w porządku.
Brak rozliczenia w tym przypadku to polityczne samobójstwo. Skoro nic nie udowodniono to znaczy, że referendum nie było potrzebne, mieszkańcy zostali oszukani a odwołany burmistrz padł ofiarą pozbawionego podstaw puczu.
Tymczasem, nie było żadnej kontroli zewnętrznej, nie ma bilansu otwarcia, pomijając ten tzw. audyt, utajniony przez poprzedniego tymczasowego burmistrza Marka Bojarskiego.
Odwołany burmistrz Olgierd Dąbrowski zaciera ręce, bo kolejne wybory wygrywa bez problemu. Lubimy nagradzać niesłusznie skrzywdzonych. To wcale nie jest science fiction.
Jeden z kandydatów obiecał rozliczenia. Czekamy!!! Przed wyborami z ust innego znanego działacza padły słowa, "ludzie są głupi i można ich oszukać ". Po wyborach, "że to polityka i nic nie rozumiemy". Jednak dziś oszukiwanie wyborców już nie przejdzie tak łatwo.
Lansowanie się na służbie
Samorząd to służba społeczeństwu a nie folwark do robienia interesów życia. Szkoda, że rozumieją to i realizują wyłącznie szeregowi pracownicy samorządowi a zapomnieli o tym ich zwierzchnicy. Im wydaje się, że wysoka funkcja w samorządzie jest jak rola w telewizyjnym show, gdzie nieustannie trzeba "suszyć ząbki" do kamery. Na szczęście każdy serial kiedyś się kończy i jest nadzieja, że samorządowy "tasiemiec" niektórych "gwiazdek" nie będzie miał kolejnego sezonu.
Powtórka z referendum jest mało prawdopodobna, ale nie jest niemożliwa. Jeśli nic się nie zmieni, to obecnemu burmistrzowi nie wróżę szans na reelekcję. Powodów na dzień dzisiejszy widzę kilka. Najpoważniejszy to brak rozliczenia poprzedniej władzy i fatalne posunięcia kadrowe. Tak twierdzę dziś. Jak będzie w 2014 roku, zobaczymy.