W minionym tygodniu oświadczono nam, że wojewoda warmińsko-mazurski Zbigniew Babalski utracił poparcie siedmiu ugrupowań politycznych. - Pamiętajmy, że jest to rok wyborczy. Dlatego niektórzy liderzy partyjni już rozpoczęli cichą kampanię wyborczą. Nie jest tajemnicą, że mogę być jednym z kandydatów do Parlamentu - stwierdził w rozmowie z nami wojewoda Babalski.
O cofnięciu poparcia dla ostródzianina, wojewody Zbigniewa Babalskiego mówiono już kilka tygodni temu. Za odwołaniem go ze stanowiska wojewody są m.in. RS AWS, ZCHN, Solidarność region Elbląski, NSZZR Solidarność, Ruch Młodych RS AWS i NZS Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
W miniony piątek rozmawialiśmy z wojewodą Babalskim. Jego zdaniem, nie utracił on poparcia partii politycznych.
- Straciłem poparcie części liderów tych partii, dla których stałem się po prostu niewygodny - oświadczył nam wojewoda. - Pod wnioskiem o zwolnienie mnie z funkcji podpisuje się między innymi Pan Krzysztof Napieralski, mieszkaniec Ostródy, przewodniczący ZCHN. Zrozumiałbym takie postępowanie ze strony polityków SLD, którzy wciąż przecież są w opozycji. Trudno natomiast pogodzić się z atakiem ze strony przedstawicieli AWS. Jeszcze trudniej to zrozumieć.
Zdaniem wojewody, nie cofnęły mu poparcia: Związek Zawodowy Solidarność, PPChD oraz SKL. Z kolei, jeszcze w niedzielę wieczorem rozmawialiśmy z senatorem Pawłem Abramskim, prezesem Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, który ujawnił nam, że jego ugrupowanie dało do zrozumienia, że w obliczu ostatnich posunięć wojewody, powinien się on podać do dymisji.
- SKL został przez pana wojewodę na ostatnich spotkaniach bardzo ostro zaatakowany - mówił nam w telefonicznej rozmowie senator Abramski. - Wojewoda twierdził, iż winą ostatnich jego potknięć powinno się obarczyć m.in. SKL. Jest to szereg potknięć. Jeżeli się popełnia błąd, to trzeba powiedzieć jasno: tak, to ja się myliłem, to ja zrobiłem źle. Człowiek, któremu pomogłem zostać wojewodą, zachował się wobec mnie, prywatnie, bardzo nieładnie. Ja panu Babalskiemu w życie rodzinne nie zaglądam - stwierdził senator Abramski.
Przed kilkoma dniami o całej sprawie rozmawialiśmy także z Mirosławem Kozłowskim, przewodniczącym Solidarności z regionu Elbląskiego.
- Nie jesteśmy zadowoleni z działań wojewody - mówi Kozłowski. - Sprawy elbląskiej nigdy nie załatwiono pozytywnie. Elbląg nie został potraktowany jako partner w reformie administracyjnej w '98 roku. Uważaliśmy, że jeśli wojewoda jest z Olsztyna, to marszałek powinien być z Elbląga. Elblążanie są niezadowoleni z tego, że zapomniano o Elblągu.
Zdaniem wojewody, nagonka na jego osobę spowodowana jest zbliżającymi się wyborami.
- Jest to rok wyborczy, nie będzie też prawdopodobnie listy krajowej. Na regionalnych listach kandydatów do sejmu i senatu zrobi się więc tłoczno. Dlatego niektórzy liderzy partyjni już rozpoczęli cichą kampanię wyborczą, której celem jest wysoka pozycja na liście. Nie jest tajemnicą, że mogę być jednym z kandydatów do Parlamentu. Stąd chyba presja wywierana przez niektórych liderów partyjnych na odwołanie mnie z funkcji wojewody.
Walka przedwyborcza, jak twierdzi wojewoda Babalski, rozpoczęła się, ponieważ liderzy innych ugrupowań czują się zagrożeni jego osobą.
- Cóż, ze słabymi ludźmi się nie walczy - twierdzi wojewoda. -Moja pozycja nie jest jednak słaba, skoro w roku wyborczym aż tylu działaczy AWS, potencjalnych kandydatów na listy wyborcze, upatruje we mnie zagrożenie.
Z kolei, zdaniem senatora Abramskiego (SKL), "na tę chwilę nie interesuje mnie współpraca z panem wojewodą, jeśli chodzi o układ polityczny".
- Pan wojewoda w żadnym razie nie jest dla mnie przeciwnikiem politycznym. Koledzy z mojego bądź podobnych ugrupowań, nie są dla mnie przeciwnikami, tylko przyjaciółmi. SKL sugeruje, aby wojewoda zrezygnował ze stanowiska - stwierdził Abramski.
O tym, czy ostródzianin Zbigniew Babalski, wojewoda warmińsko-mazurski będzie zmuszony zrezygnować ze stanowiska, zdecyduje premier. Ten jednak musi mieć pewność, że poparcie cofnęły wojewodzie wszystkie ugrupowania. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w miniony piątek wysłannicy niektórych ugrupowań politycznych rozmawiali o sytuacji wojewody w kancelarii premiera. Jednak ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.