Zły język czyli walka Dawida z Goliatem

W Laszon hara, plotka i obmowa niszczy wszystko i wszystkich. Oszczercza plotka powoduje nieodwracalne skutki, jest istotą zła. Każdy kto się nią posługuje zasługuje na potępienie. To niestety wciąż wykorzystywana, łatwa i nieuczciwa metoda walki politycznej. Pojawiła się też niejednokrotnie na naszym politycznym podwórku. Świadome posługiwanie się plotką jako metodą walki, niszczeniem za jej pomocą przeciwników to najzwyklejsza podłość. To niegodziwość i czyn zasługujący na najwyższa pogardę.

Gdy na ulicach Ostródy pojawiły się oszczercze ulotki atakujące Olgierda Dąbrowskiego Inicjatorzy Referendum natychmiast zawiadomili policję. Grupa obawiała się prowokacji, była oburzona sposobem w jaki został zaatakowany burmistrz. Obawiano się też próby zdyskredytowania działań Grupy Referendalnej przez anonimowe osoby. Każdy z nas wie, że z niewidzialnym wrogiem nie da się walczyć. Obawy okazały się słuszne. Już wkrótce na stronnie internetowej przeciwników referendum pojawił się dwuznaczny tekst, który „Referendyści” odebrali jako przypisywanie im autorstwa paszkwilu. W trybie wyborczym skierowano sprawę do sądu. Grupa uznała za niedopuszczalne przypisywanie im autorstwa, chcieli również sprostowania nieprawdziwych informacji i przeprosin. W czwartek po godzinie dziewiętnastej w Elblągu na wniosek przedstawicielki inicjatorów referendum - Agnieszki Karłowicz odbyła się rozprawa z udziałem przedstawicieli Komitetu Obrony Dobrego Imienia Ostródy- Elżbiety Dziergacz i Jarosława Borzuchowskiego. Sędzia Arkadiusz Fall z powodu niewskazania autora tekstu i osoby odpowiedzialnej za umieszczenie materiału na stronie internetowej postanowił wniosek oddalić. Sąd zauważył, że: „materiał który ukazał się na stronie internetowej zawiera nieprawdziwe informacje… i że w sposób ewidentny z tego artykułu wynika, że jest on kierowany przeciwko inicjatorom referendum”. Przewodnicząca Komitetu Elżbieta Dziergacz ani jej zastępca Jarosław Borzuchowski nie potrafili wskazać kto był autorem ani kto odpowiada za zamieszczenie artykułu na stronie internetowej. Osoby związane z Komitetem Obrony Dobrego Imienia Ostródy nie zgodziły się na upublicznienie swojego wizerunku. Jak nas poinformowano obecny w sądzie zastępca burmistrza Ostródy Grzegorz Socha przebywał tam prywatnie.

Chcąc bezstronnie przedstawić sprawę postanowiliśmy upublicznić skrót stenogramu uzasadnienia sądu:

Sąd postanowił oddalić wniosek. Jeśli chodzi o zasadnicze motywy sądu to: „Po pierwsze sąd chciałby stwierdzić iż twierdzenia we wniosku o tym iż: materiał który ukazał się na stronie internetowej bliżej opisanej we wniosku, zawiera nieprawdziwe informacje w ramach kampanii referendalnej i jest zasadny. Zdaniem sądu w sposób ewidentny z tego artykułu wynika, że jest on kierowany przeciwko inicjatorom referendum. Że przypisuje się działaniom inicjatorom referendum tego rodzaju postępowanie, które jest w istocie rzeczy nieetyczne. W każdym bądź razie, tego rodzaju iż opiera się na działaniach, które nie powinny mieć miejsca i w świetle artykułu 35 ustawy o referendum lokalnym można powiedzieć, że grupa inicjatorów referendum przedstawia nieprawdziwe dane i informacje o swoim w istocie rzeczy przeciwniku a więc o aktualnym burmistrzu miasta Ostródy.

Sformułowania, które się tam znajdują jak sąd podkreślił przed chwilą ewidentnie na to wskazują. Jednocześnie z artykułu wynika, że nawiązuje on do pewnego anonimu a jednocześnie brak dowodów na to, że autorami owego anonimu są inicjatorzy referendum. Więc przypisywanie autorom referendum, autorstwa w istocie rzeczy tekstu, który jest w owym anonimie a tekst w anonimie ogólnie określając jest niepochlebny wobec burmistrza w sytuacji kiedy nie jest to fakt, który jest dowiedziony w związku z tym przyjęte stanowisko tej wypowiedzi referendalnej, która ukazała się na stronie internetowej zawiera nieprawdziwe informacje zgodnie z art. 35 ustawy……

To stwierdzenie nie wyczerpuje jednak całości sprawy gdyż: Wnioskodawczyni nie wykazała ze autorami tego artykułu tego tekstu, który ukazał się na stronie internetowej są uczestnicy postępowania. Wobec tego nie możemy przyjmować założenia następującego: skoro pani Dziergacz i pan Borzuchowski wchodzą w skład komitetu i określają się mianem przewodniczącej odpowiednio i mianem zastępcy przewodniczącej to implikuje to tezę, że na nich spada odpowiedzialność za zamieszczenie takiego a nie innego artykułu na stronie internetowej komitetu. W postępowaniu sądowym odpowiedzialność mogą ponosić osoby fizyczne, osoby prawne bądź jednostki organizacyjne nie posiadające osobowości prawne,j ale posiadające zdolność sądową, więc ludzie, podmioty i osoby prawne np. spółki, jednostki organizacyjne np. wspólnota mieszkaniowa czy np. spółki prawa handlowego. Więc jeśli by przypisać pani Dziergacz i panu  Borzuchowskiemu odpowiedzialność to trzeba by bez wątpienia ustalić to, że to oni są współautorami tekstu, który ukazał się na stronie internetowej. Tu mamy tę szczególną sytuację, że ustalenie kto jest autorem jest oczywiście trudne. Lecz w ocenie sadu nie niweczy to uprawnienia do domagania się określonych do zachowania ze strony administratora strony internetowej…

… Ta sprawa jest skomplikowana pod kątem: Kto powinien odpowiedzieć za ten tekst? Ale to nie może prowadzić do takiego prostego założenia, że skoro tekst ukazał się na stronie komitetu a sam komitet nie może być stroną w sprawie bo nie ma on osobowości prawnej ani nie jest jednostką podmiotem prawnym to uczestnikami będzie ten nieformalny przewodniczący, czy zastępca przewodniczącego. Byłby to skrót, który nie może mieć miejsca, dlatego też zdaniem sądu wniosek należało oddalić z uwagi na to, że uczestnicy nie mają jak to się określa legitymacji do występowania w tej sprawie.

Czy mają legitymację społeczną do obrony burmistrza miasta Ostródy? Na to pytanie musimy już sobie odpowiedzieć sobie sami.