Bez porozumienia po środowych rozmowach

Rozmowy, które odbyły się w środę pomiędzy przedstawicielami osiedla, komitetem protestacyjnym a burmistrzem nie przyniosły porozumienia. Obwieszczone w mediach przez burmistrza Olgierda Dąbrowskiego porozumienie nie miało miejsca. Osoby uczestniczące w spotkaniu nie potwierdzają doniesień medialnych, w których burmistrz ogłosił jego zawarcie. Padła tylko propozycja ze strony burmistrza. Do żadnego porozumienia jednak nie doszło.


Komitet protestacyjny oraz rada Osiedla Plebiscytowego spotkali się z naszą redakcją. Przedstawili oświadczenie dotyczące wypowiedzi burmistrza w sprawie spotkania oraz zawarcia rzekomego porozumienia w środę 15 lutego w Urzędzie Miejskim w Ostródzie.

Poniżej przedstawiamy treść rozmowy z przedstawicielami Komitetu Protestacyjnego Rodziców w Obronie Zespołu Szkolno - Przedszkolnego, Grupy Inicjatywnej Rodziców i Rady Osiedla. Rozmawialiśmy z Anną Monist, Małgorzatą Joniec, Wojciechem Januszkiewiczem i Ernestem Puschem.


Z Informatora Miejskiego dowiedzieliśmy się dziś, cytując burmistrza Olgierda Dąbrowskiego:"…że osiągnęliśmy akceptowalne przez obie strony porozumienie". Czy mogliby Państwo skomentować ostatnie doniesienia?
W J: Może na wstępie warto powiedzieć, że o spotkaniu dowiedzieliśmy się na 1,5 godziny przed.!!! Zostaliśmy poinformowani telefonicznie bez informacji czego będzie dotyczyć ta rozmowa. Nie było mowy o podejmowaniu jakichkolwiek porozumień.

M J:
To była tylko rozmowa, nie było żadnego porozumienia, burmistrz Olgierd Dąbrowski przedstawił nam tylko swoją propozycję ugody. Poinformowaliśmy czego oczekujemy ze strony burmistrza. Mianowicie chcemy, aby do końca lutego została wycofana uchwała mówiąca o likwidacji co będzie aktem dobrej woli i potwierdzeniem chęci dalszej współpracy ze strony przedstawicieli samorządu.

W J: W czwartek poprosiłem pana burmistrza o to, żebyśmy podeszli do przewodniczącego rady miasta. Prosiliśmy, aby w trybie pilnym zwołał on sesje rady miasta i odwołał uchwałę likwidacyjną z 10 lutego. To byłby dobry gest. Jeżeli zostanie to zrobione wtedy zobaczymy, że burmistrz ma rzeczywiście dobre intencje. Niestety burmistrz nie wyraził na to zgody argumentując, że następna uchwała będzie dopiero po naszym przedstawieniu stowarzyszenia, wtedy gdy pokarzemy mu KRS. Były tylko poruszone kwestie zarejestrowania stowarzyszenia. Co i tak mieliśmy zamiar zrobić. To była podstawa i nie jest to tak, że burmistrz kazał nam to zrobić. Myśmy już wcześniej nad tym pracowali.

M J: Jeżeli będziemy już zarejestrowani to burmistrz chce od nas oświadczenie, że w 2013 roku przejmiemy szkołę. On z tym oświadczeniem pójdzie i pokarze je radnym. Na podstawie tego oświadczenia zwoła sesję, na której radni podejmą uchwałę, że przejmujemy szkołę w przeciwnym wypadku szkoła zostanie zlikwidowana w 2013 roku. Czyli będziemy mieli ten rok, o który walczyliśmy. Odpowiedzieliśmy burmistrzowi, że sami nie możemy podjąć decyzji, musimy spotkać się z rodzicami i mieszkańcami osiedla. Burmistrz od nas oczekuje kolejnego oświadczenia a co mam daje w zamian? Co my mamy powiedzieć tym ludziom na osiedlu?

A M: Zaproponowałam, żeby burmistrz jak najszybciej spotkał się z rodzicami i mieszkańcami osiedla i wszystkie te sprawy przedstawił. One nadal budzą wielki niepokój i nieufność wśród mieszkańców.

Rozumiemy, że do tej pory od ostatniego spotkania, które miało miejsce w czerwcu 2011 roku burmistrz nie rozmawiał z rodzicami i mieszkańcami osiedla?
Nie!!! Nie rozmawiał !!! Był zapraszany i to wielokrotnie, ale zwykle nie miał czasu, nie przybył nawet na 65 lecie szkoły.
W J: Nie mogliśmy podjąć żadnej wiążącej deklaracji z tego względu, że wtedy na tym spotkaniu nie było nikogo z kierownictwa powstającego stowarzyszenia. My nie mamy prawa do samodzielnego podejmowania decyzji o przejęciu szkoły. Nie była zaproszona pani prezes ani wiceprezes stowarzyszenia.

Czy burmistrz Dąbrowski o tym wszystkim wiedział?
Tak. Powiedzieliśmy o tym panu burmistrzowi, oczywiście, że był tego świadomy.

Czyli tego porozumienia po prostu jeszcze w tej chwili nie ma?
Nie ma. Rozstaliśmy się w takiej oto atmosferze: Burmistrz powiedział nam, że może przyjechać na osiedle jeżeli my mu zagwarantujemy, że ludzie nie będą na niego buczeć. Jak my możemy coś takiego zagwarantować. Możemy decydować tylko o własnych zachowaniach.

Czy powinien pojawić się w towarzystwie grupy policjantów i strażników miejskich w jakim przyjmował Państwa na sesji rady miasta?
My odebraliśmy to tak, że burmistrz Dąbrowski nie chce do nas przyjechać. Nie chce również wykazać dobrej woli i wycofać się do końca lutego z uchwały o likwidacji. Pan burmistrz zmusza nas, abyśmy po raz kolejny zrobili krok do tyłu, ale sam nie chce iść na kompromis.

Rozumiemy, że komitet jest gotowy do kompromisu tylko burmistrz nie chce ustąpić?
W J: Kompromis jest wtedy, gdy dwie strony idą na kolejne ustępstwa. Zamiarem burmistrza jest pozbycie się tej szkoły spod zarządu samorządu terytorialnego i będzie do tego uparcie dążył bez różnicy na to, czy to będzie w tym roku, czy ewentualnie w przyszłym roku.

Czyli kompromisem byłoby wycofanie uchwały z jego strony? Jakie więc będą kolejne kroki komitetu? Czy bez przedstawienia sprawy na większym forum, mamy na myśli spotkanie z rodzicami, nie można nic zrobić?
Nie możemy nic zrobić, ponieważ rodzice mają prawo i powinni być poinformowani o przebiegu rozmów. Poza tym zarząd stowarzyszenia, które powstaje nie był obecny przy tej rozmowie i nie uczestniczył w spotkaniach. Jest już powołany. Nie było ani pani prezes ani kogokolwiek z osób decydujących. Więc o takich deklaracjach nie mogło być z naszej strony mowy. To po pierwsze, po drugie naprawdę wciąż mamy obawy, ponieważ nie mamy żadnych
dokładnych danych ze strony miasta dotyczących tej szkoły. Mamy własne wyliczenia, urząd ma swoje.
Będąc ludźmi odpowiedzialnymi chcemy przygotować dokładny biznes plan. Nie wiemy na przykład na jakich zasadach będzie przekazany budynek? Na jakich zasadach będzie przebiegało dalsze dofinansowywanie tej szkoły, dotacje ,subwencje itd. Czy i jakie rzeczywiście one będą, jakie są podstawy prawne do tego, żeby otrzymywać tzw. średnią miejską. My tego do tej pory tego nie usłyszeliśmy. Usłyszeliśmy natomiast tylko, że to wszystko jest. Na takiej bazie nikt nie otworzy firmy, nikt nie założy
szkoły, nikt nie dostanie kredytu. To są rzeczy bardzo ważne, które należy w spokoju przeliczyć, przeanalizować, rzetelnie przepracować.

To znaczy ze stawiani Państwo jesteście pod presją czasu?
Dwa miesiące na założenie stowarzyszenia? Ok!!! Rozstaliśmy się w dobrej atmosferze, ustaliliśmy, że do połowy kwietnia przedstawimy burmistrzowi informacje o tym, że stowarzyszenie jest już zarejestrowane i to zamierzaliśmy zrobić. Niestety już na samym początku podkreślaliśmy, że mamy ograniczone zaufanie. To co się teraz dzieje powoduje, że to zaufanie jeszcze bardziej spada. To co piszą gazety to nie jest żaden kompromis, to jest tylko oferta burmistrza!!! Wykonana pod presją opinii publicznej. Niestety żaden gest pojednawczy ze strony burmistrza nie wyszedł. Dowiedzieliśmy się, że w piątek w gazecie ukarze się oświadczenie. Nie było jednak mowy o zawartym porozumieniu.

Czy oświadczenie to przyjęło formę ultimatum?
Tak dokładnie. Jest to ultimatum dla rodziców w formie takiej, że "jeżeli wy tego nie weźmiecie, szkoły tu nie będzie".

Czy spotkanie zorganizowane w ostatniej chwili przed ukazaniem się prasy było tylko socjotechnicznym zabiegiem burmistrza? Wydaje nam się, że wciąż w tej sprawie brakuje dobrej woli, próby znalezienia kompromisu oraz szczerego pochylenia się nad tak ważnym problemem. Czas nieubłaganie płynie.

O rozwoju wydarzeń będziemy państwa informować na bieżąco na naszych stronach.

Jacek Piech i Tomasz Gudaczewski