Pani dyrektor jak przebiegały prace nad powstaniem długo oczekiwanego pierwszego polskiego wydania Dziejów Ostródy Johannesa Müllera i czym jest ta książka dla mieszkańców miasta?
Książka Johannesa Müllera została wydana po raz pierwszy w 1905 roku czyli już ponad 100 lat temu. Zdecydowaliśmy przybliżyć ją polskiemu czytelnikowi. Prace nad powstaniem tego wydawnictwa trwały bardzo długo, około cztery lata. Tak długo z kilku powodów: po pierwsze jest to pozycja dość pokaźna objętościowo – ma prawie 700 stron, nie jest to również wydanie na zasadzie reprintu. To nie tylko tłumaczenie dzieła Johannesa Müllera na język polski. Oprócz tłumaczenia tekstu oryginalnego książka została opatrzona została aż trzema komentarzami, dodaliśmy do niej około 200 ilustracji oraz kilka dodatkowych informacji jak wykaz dawnych miar i wag, spis nazw przedwojennych ostródzkich ulic, szczegółowe indeksy, które ułatwią czytelnikowi korzystanie z tego bogatego materiału historycznego.
Czy książka zawiera tylko komentarze do tekstu czy też został on uzupełniony o współczesne badania?
Historycy specjalizujący się w opracowywaniu monografii miejskich - Grzegorz Białuński i Grzegorz Jasiński ( pracownicy naukowi OBN i UWM w Olsztynie), przygotowali komentarz sytuujący tę książkę na tle innej literatury historycznej oraz popularnonaukowej, dotyczącej historii Ostródy. Podzielili się również spostrzeżeniami, jak wypada nasza książka na tle innych monografii miast w regionie. Oprócz tego w komentarzu przybliżona została postać autora oraz podane krótkie informacje o historii miasta dotyczące czasu, który minął od pierwszego wydania książki. Na końcu zamieszczony jest mój komentarz dotyczący wszystkiego, co się działo z wyglądem miasta przez ostatnie sto lat. Miller zresztą pod koniec swojej książki zamieścił również taki komentarz „Spacer po dzisiejszej Ostródzie” a ponieważ te „sto lat po” wtedy również były bardzo istotne. Ostróda już po ukazaniu się książki J. Milera, po I wojnie światowej miała swój okres rozkwitu. Nie została tak jak większość okolicznych miast zniszczona podczas działań wojennych I wojny światowej, w związku z tym ruch budowlany w mieście się rozwinął bardziej niż w okolicznych miastach. Powstało wtedy bardzo wiele znaczących budowli, pięknych dzieł architektury. Pojawiło się w Ostródzie kilka nazwisk najwybitniejszych architektów europejskich takich jak: Vinzenz Statz, Carl Schwatlo z Berlina, Fritz Heitmann z Królewca czy też August Feddersen. Wtedy też Ostróda bardzo rozwinęła się przestrzennie, jak to podkreślają renomowani autorzy przewodników z lat dwudziestych jak chociażby Orłowicz. Było to jedno z najpiękniejszych miast w Prusach Wschodnich, na ten obraz składało się nie tylko malownicze bardzo atrakcyjne położenie geograficzne, ale także jakość architektoniczna i urbanistyczna miasta.
Komentarz do wydania wydaje
się konieczny ponieważ książka po raz pierwszy
wydana była w 1905 roku i opisywała historię miasta z przed dwóch wojen światowych oraz ostatniego znanego już nam okresu
socjalizmu. Jak historia opisana w tej książce sytuuje ją dzisiaj w naszym współczesnym świecie. Jak
ważny materiał historiograficzny zawiera i czy można zweryfikować zapisy Johannesa Müller?
Przede wszystkim trzeba powiedzieć że jest to pierwsza książka która w sposób tak bardzo solidny opisuje historię miasta. Müller mimo że nie był historykiem z zawodu, rzeczywiście całą pracę dochodzenia i opisywania dziejów Ostródy zrobił wyjątkowo dokładnie. Autor miał przede wszystkim dostęp do źródeł, z których większość się nie zachowała. Pewnych rzeczy jednak nie możemy dziś zweryfikować, materiały źródłowe przepadły, zaginęły czy też zostały zniszczone podczas II wojny światowej. Do tej pory nie mamy żadnych informacji czy gdzieś ocalały. To co wiemy że zachowało się, istnieje dziś tylko w kilku miejscach. Ma na myśli tu źródła tekstów i materiał ikonograficzny.
Pierwsze wydanie miało bardzo skromny materiał ilustracyjny, tylko kilkanaście fotografii. Dodaliśmy więc do pierwszego polskiego wydania około 200 ilustracji. Chcieliśmy pokazać podrze wszystkim rzeczy, które do tej pory nie były publikowane, przede wszystkim znajdujące się w archiwach niemieckich. Takich jak na przykład archiwum specjalizującym się w historii, materiałach i źródłach z terenu dawnych Prus Wschodnich mieszczącym się w Berlinie-Dahlem. Myślę, że najbardziej interesującym i dla czytelnika materiałem będzie zamieszczenie w naszej książce, wszystkich znanych historycznych map Ostródy. Tym bardziej że 70 % z nich w ogóle nie było do tej pory nie było publikowanych!!! Korzystali z nich tylko historycy, nie pojawiały się jako ilustracje w literaturze. Staraliśmy się też pokazać to co nie jest znane, albo to co już bezpowrotnie zniknęło tak jak chociażby architektura zniszczona podczas II wojny światowej. Z tego co ocalało chcieliśmy kolejne zmiany wyglądu miasta. Myślę że ten dodatkowy materiał ilustracyjny i komentarze uzupełnią częściowo brak w publikacji ostatnich stu lat. Zresztą są to lata tak wyjątkowo burzliwe i bogate w fakty historyczne, że okres ten zasługuje na oddzielne opracowanie.
Czy w związku z tym potrzebna jest oddzielna monografia?
Taka monografia przydałaby się, musi to potrwać. Już teraz mieliśmy ogrom pracy uzupełniając wszystko i materiał ilustracyjny i komentarze, oprócz tego czasochłonne były zwykłe prace wydawnicze, redaktorskie, korekty itp. Książkę uzupełniliśmy o bardzo szczegółowe indeksy zarówno osobowe, nazw geograficznych i etnicznych. To wszystko niestety zajęło tyle lat i przyniosło w efekcie aż 700 stron.
Praca ta stała się więc już przyczynkiem do powstania współczesnego opracowania.
Oczywiście, mamy tu historię od założenia miasta, J. Müller przybliża też okres przed założeniem miasta, opierając to na dostępnych wtedy źródłach, których my w tej chwili nie znamy. Możemy tylko zawierzyć historiografowi, że rzetelnie z nich skorzystał.
Jakie ważne miejsce zajmuje to wydawnictwo w dorobku wydawniczym Muzeum w Ostródzie. Czy wydanie jej 10 lecie pracy muzealnej było zamierzone?
Te dwie rzeczy zbiegły się czasowo. Dokładnie rocznica 10 lecia pracy muzeum przypadła na 15 września. Specjalnie czekaliśmy jednak z organizacją obchodów na odebranie książki z drukarni. Jest to jednak nasza najobszerniejsza dotychczas publikacja, na części ilustracji zamieściliśmy też obiekty pochodzące z naszych zbiorów. W oczywisty sposób wiąze się z zakresem naszej działalności, bo dotyczy historii Ostródy i jej dziedzictwa kulturowego. Muzeum jest zaś przede wszystkim instytucją, która dziedzictwo kulturowe powinna chronić, gromadzić zbiory i zapobiegać, aby nie uległy one zniszczeniu a jednocześnie popularyzować.
Proszę powiedzieć jak wyglądały ostatnie 10 lat muzeum? Internauci pytają na przykład od kiedy liczymy czas powstania muzeum? Jak powiększają się zbiory, itd?
To 10-lecie liczymy od września 2000 roku, kiedy muzeum uzyskało decyzją rady miejskiej wpis do rejestru samorządowych instytucji kultury. Wcześniej był też kilkuletni okres zaczątków powstawania muzeum. Powstało stowarzyszenie na rzecz powołania muzeum w Ostródzie. Efektem tych działań powstała izba muzealna. Wszystkim tym zajmował się wtedy kolega Wiesław Skrobot, którego zasługi szczególnie te pierwsze są nieocenione. Później po powołaniu już instytucji muzeum jako samodzielnej jednostki, przez pierwsze 5 lat za wizerunek muzeum i cały jego program odpowiadał kolega Ryszard Sajkowski. Ja jestem tu drugą połowę istnienia muzeum, też już prawie równo 5 lat. Tak samo jak we wrześniu muzeum obchodziło 10-lecie wypadło pięć lat mojej pracy w Ostródzie.
Niektóre rzeczy może troszeczkę inaczej widzieliśmy. Ryszard Sajkowski był przede wszystkim historykiem i jego nieocenioną zasługą jest powstanie pierwszych publikacji. Jak na taki krótki okres to jest to liczba bardzo znaczna (5 publikacji red.). Natomiast ja jestem muzealnikiem i przede wszystkim chciałam przybliżyć mieszkańcom nasze dziedzictwo kulturowe. Pod tym względem też ukierunkowałam program wystawienniczy oraz harmonogram zakupów do zbiorów. Zapoczątkowałam na przykład kolekcję napoleoników w naszym muzeum. Oprócz reprodukcji obrazów i medalu niewiele tego było. Bezpośrednim bodźcem do zakupów była „ okrągła” 200. rocznica pobytu Napoleona w Ostródzie. Która obchodziliśmy w 2007 r. Uważam, że bez względu na to, jaki kto ma stosunek do Napoleona, jest to postać historycznie ważna. W Polsce był on zawsze bardzo pozytywnie postrzegany, ponieważ w okresie niewoli na kilkanaście lat przywrócił naszą państwowość.
Tym bardziej, że zamek był siedzibę kwatery głównej, Napoleon przebywał tu przez bardzo długi czas.
Oczywiście, do tego jeszcze warto dodać, że jest to jedna z pierwszych postaci, która położyła wielki akcent na propagandę własnej osoby i polityki. Miało to olbrzymie przełożenie na sztukę wtedy tworzoną. Gromadziliśmy wszystko co było dostępne na rynku antykwarycznym i na co było nas stać. W tej chwili dużym ograniczeniem dla wszystkich muzeów są bardzo skromne finanse. Możemy się jednak pochwalić piękną kolekcją grafik związanych z pobytem Napoleona w Ostródzie. Kolekcją związaną z kampanią wschodniopruską 1806-1807 roku w ilości bardzo znacznej - około 60 egzemplarzy. Mamy w zbiorach kilka medali związanych z pobytem Napoleona w Ostródzie i kampanią 1806-1807. Zebraliśmy już też około 20 przedmiotów pamiątkowych, głównie rzemiosła artystycznego z wizerunkami cesarza i ikonograficznie związanymi z pobytem napoleona w Prusach Wschodnich. Jak na tych kilka lat jest to niemała kolekcja, staramy się jednak cały czas ją powiększać.
Kolekcja wciąż się rozrasta,
czy pozycja cesarza będzie wykorzystana do promocji muzeum? Znane są miasta
które miały jednodniowy pobyt Napoleona a doskonale ten fakt wykorzystują w
promocji.
Przez cały czas czynna jest stała wystawa napoleoników. Niestety ze względu na nasze tragiczne warunki przestrzenne – ekspozycyjne, a o biurowych już nawet nie wspominam, nie możemy obecnie wystawy powiększyć oraz pochwalić się wszystkim co już posiadamy. Skromne warunki niestety nas ograniczają, ale staramy się obiekty na wystawie wymieniać. Marzyłabym o takiej sytuacji, żeby przynajmniej jedną salę poświęcić na stałą ekspozycję pamiątek związanych z pobytem Napoleona w Ostródzie.
Co można powiedzieć o pozostałej działalności edukacyjno wystawienniczej w muzeum?
Ze względu na i nasze skromne warunki przestrzenne i bardzo skromną obsadę osobową nie jesteśmy w stanie przygotować takiej ilości wystaw jaką byśmy chcieli. W ciągu roku przygotowujemy cztery do pięciu wystaw czasowych. Na zaproszeniach pokazaliśmy skrótowo przegląd plakatów z wystaw, które przygotowywaliśmy w ostatnim okresie. Staramy się tak planować program wystawienniczy, aby w każdym roku przynajmniej jedna wystawa związana była z historią regionu, miejscowości czy dziedzictwa z terenu dawnych Prus Wschodnich. Chcemy też, żeby przynajmniej jedna wystawa związana była z twórczością artystyczną miejscowych twórców. Na sezon turystyczny, kiedy mamy najwięcej zwiedzających z różnych stron, przygotowujemy coś specjalnego i bardziej kosmopolitycznego. Przykładem są ostatnie wystawy rzemiosła artystycznego – Z ogrodu do salonu i jadalni. Motywy kwiatowe w dekoracji ceramiki i Sztuka stołu. Kolekcja platerów ze zbiorów Muzeum Warmii Mazur. Czasami temat wystawy związany jest z ważnymi rocznicami, tak jak w tym roku dominowała Bitwa pod Grunwaldem i Gustaw Gizewiusz. Staramy się jednak, aby w ciągu roku wystawy były tematycznie różnorodne.
Jubileusz 10 lat to również czas podsumowań i planów na przyszłość?
Nasze plany na przyszłość przede wszystkim związane są z rewitalizacją zamku. Jak pewnie już wszyscy wiedzą projekt rewitalizacji zamku, na który na początku ubiegłego roku została podpisana pre-umowa z Urzędem Marszałkowskim jest jedną z pięciu ważnych inwestycji unijnych, które realizuje Ostróda. Był to bardzo duży sukces, udało mi się przekonać burmistrza Jana Nosowicza, by projekt, który tu przygotowywaliśmy w muzeum, wstawić do programu szerszego rewitalizacji kanału. Przy wielu aspektach oceny, priorytetem było dziedzictwo kulturowe. Jako jedyny z 22 zaproponowanych obiektów w tym konkursie nasz projekt przeszedł. W tej chwili jest na etapie realizowania potrzebnej dokumentacji. Prace budowlane przewidziane są na przyszły i 2013 rok. Jak wszyscy już wiedzą odbudowa zamku sprzed tych dwudziestu kilku lat była dość szybka (z bardzo z różnych powodów). Nie wykorzystano wszystkich możliwości adaptacji budowli. Warto przecież cały zamek udostępnić zwiedzającym. Mamy dalej nie odkopane piwnice w części południowej tuż pod naszymi salami ekspozycyjnymi!!!
To oznacza, że jeszcze nikt nie wie co tam może się znajdować? Może się okazać, że zamek stoi na nie odkrytych skarbach?
Nie wiemy co tam jest? Prawdopodobnie jak wynika to ze źródeł historycznych znajduje się tam jeszcze gruz od czasów pożaru zamku w 1788 roku. Może się okazać, że mieszkamy na skarbach, mogą się tam znajdować bardzo ciekawe a jeszcze nie odkryte przedmioty.
Druga też bardzo ważna sprawa. W tej bardzo szybkiej oszczędnej odbudowie niewykorzystano w sposób użytkowy strychu. To olbrzymia przestrzeń ponad 1000 metrów kwadratowych.!!!
Wszystko to w sytuacji, gdy w zamku zainstalowano aż trzy instytucje (Muzeum, Biblioteka i Dom Kultury oraz restauracja red.), które duszą się i żadna z nich nie ma dobrych warunków dla swojej działalności. Te 1000 metrów kwadratowych, które leży teraz odłogiem to sprawa podstawowa, trzeba to wykorzystać. Kolejna rzecz, którą szczególnie podniosłam i zaplanowałam w projekcie to prace konserwatorskie murów. Oryginalna cegła licowa jest w strasznym stanie zasolenia i zawilgocenia. Żeby to obrazowo pokazać codziennie można wiaderko pyłem ceglanym zapełnić. Zamek niszczeje na naszych oczach!!! To jest najważniejsza sprawa, trzeba ratować zamek. Jeżeli teraz nie podejmiemy działań, to za chwilę nie będzie już całej warstwy licowej cegły.
Kluczowe są: eksploracja piwnic, prace konserwatorskie murów i zagospodarowanie poddasza. Można szukać środków, aby powiększyć ten zakres o inne. Jeżeli chodzi zabytki są możliwości dla pozyskiwania środków przynajmniej na najbliższe 10 lat.
Czyli podstawowe zadanie to zadbać teraz o zamek i chwała temu kto to zrobi.
Tak. Bardzo bym chciała, żeby to wszystko się udało. Jestem mieszkanką Olsztyna i zaczynając pracę w muzeum w Ostródzie (niestety muszę to szczerze powiedzieć) troszeczkę mnie zdziwiło, że w Ostródzie generalnie ludzie nie doceniają tych resztek zabytkowej architektury w mieście, która pozostała do naszych czasów. A w mieście, które ma przede wszystkim walory turystyczne, jest to bardzo ważne, bo zabytkowa architektura tworzy klimat i jest dodatkową atrakcją - obok pięknego położenia geograficznego, która może przyciągnąć turystów.
Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że miasto które przede wszystkim promuje się turystycznie i ma ogromne szanse rozwoju powinno stawiać zabytki niejako na pierwszym miejscu.
Tutaj nie ma takiego spojrzenia. Celowo też chociaż trochę kosztem mojego czasu prywatnego, zaangażowałam się w pomoc zdobycia pieniędzy na konserwację innych obiektów w mieście. Udało się na dwa: w Ostródzie na kompleksowy remont dachu kościoła ewangelickiego i rzeźby gotyckiej Pieta z kościoła Niepokalanego poczęcia NMP. Zachęcam wszystkich, żeby obejrzeli efekty tych prac. Rzeźba jest już na swoim miejscu, po pełnej konserwacji. Warto zainwestować w obiekt zabytkowy, ponieważ on się odwdzięczy.
Współczesne budownictwo, nawet to reprezentacyjne, niestety w porównaniu do tej starej architektury wypada słabo. Jest robione ze standartowych i byle jakich materiałów. Na pewno też nie przetrwa tak długo. Absolutnie nie mamy też tej klasy architektów, co kiedyś. Przedsiębiorcy, głównie prywatni, którzy są realizatorami tej współczesnej architektury i jednocześnie powstającej dziś zabudowy oszczędzają pieniądze i czas. Nie mamy co marzyć, żeby któryś z przedsiębiorców zlecił porównawczo projekt powstających dziś obiektów porównawczo architektom tej klasy, co wspomniany już Friedrich Heitmann czy też August Federsen.
Zgoda, przecież miejska przestrzeń jest niezwykle istotna dla zamieszkujących w niej ludzi oraz dal przyszłych pokoleń.
Tak przestrzeń ta jest niezwykle istotna, teraz jednak przede wszystkim liczy się szybkość. Wystarczy się przejść i zobaczyć, że zabudowa powstała 10 lat temu gorzej wygląda niż zabytkowa architektura, która nie miała przez 100 lat porządnego remontu. Większość prac remontowych prowadzonych w tej chwili, też nie jest we właściwy sposób przeprowadzana. Kładzie się nowe tynki, ale już byle jakie lub takie, które nie dają pożądanego efektu, ale największą zmorą jest chyba wymiana stolarki - okien i drzwi. Wyrzuca się starą, nawet dobrze zachowaną i nadającą się do renowacji, a wymienia na nową byle jaką, przeważnie plastikową, do której nawet określenie „okno” nie pasuje, a raczej „zapchajdziura w murze”.
Niestety -przepiękną stolarkę niszczy się już całkowicie bezpowrotnie.
Dam jeden przykład, który mnie całkowicie załamał. To budynek dawnej drukarni na ulicy Pułaskiego. Był to bardzo dobry przykład niewielkiej architektury z ładnym detalem, z piękną ocalałą stolarką. W tej chwili jest on już całkowicie rozebrany. Powstanie zapewne kolejna plomba, kolejne pudełko ze styropianu z plastikowymi oknami i byle jakim tynkiem. Wystarczyło przecież w dobry sposób to wyremontować a nową potrzebną kubaturę odpowiednio wkomponować.
Można jednak doskonale wpisywać nową architekturę w starą już istniejącą, tak jak to robi się na zachodzie czy też w innych cywilizowanych krajach.
Właśnie, ale to nie jest tylko bolączka Ostródy. W zasadzie prawie nie mamy w Polsce architektów specjalizujących się w rewitalizacji obiektów zabytkowych, czy też zabytkowej architektury. To co istnieje w innych krajach takich jak np. Francji , Niemczech czy Anglii gdzie to chyba najlepiej jest robione nie funkcjonuje w Polsce. Podam przykład: u nas z niedowierzaniem patrzy się jak na naszych oczach kolejna ulica w Ostródzie jest niszczona. Ulica z lat dwudziestych i trzydziestych. To ulica Żeromskiego i Kopernika. Te piękne kamienice, a był to przecież wyjątkowo przyjazny dla mieszkańców w architekturze. Bordeau we Francji weszło na listę UNESCO właśnie za rewitalizację dzielnic z lat 20 i 30 tych XX wieku.
Starówka warszawska wpisana została również na tę listę właśnie za odbudowę starych kamienic. Wpisano ją nie za jej urodę ale za to właśnie za to, że ją odbudowano.
Wszystko zależy tylko od ludzi. Służby konserwatorskie starają się to wszystko opanować ale niestety mają zbyt słabą obsadę. Przede wszystkim powinni zrozumieć to ludzie.
Podsumowując
Chciałabym, aby rewitalizacja zamku udała się, żebyśmy mogli pozyskać nową przestrzeń i pokazać mieszkańcom i zwiedzającym z zewnątrz, że potrafimy wykorzystać historyczne dziedzictwo do promowania miasta i regionu. W tej chwili muzea przybliżając dziedzictwo nie stosują już form XIX wiecznych. Robią to już w szerszym kontekście, wspomagając się również multimedialnie. Trzeba jednak mieć przede wszystkim miejsce, nie da się zrobić dobrej atrakcyjnej ekspozycji muzealnej bez przestrzeni.
Warto więc przekuwać skarby przeszłości na korzyści w przyszłości? Czyż nie przyniosło by to korzyści zarówno miastu jak i samym mieszkańcom Ostródy? Ostróda leży przecież na szlaku muzeów: Olsztyn, Morąg, Olsztynek i Grunwald.
To jest bardzo trafne hasło!!! Muzeum nasze może się pochwalić naprawdę dużą frekwencją. W tym roku mieliśmy ponad 9 tysięcy osób zwiedzających. To bardzo dużo, powiem porównawczo że muzea regionalne z dużo większą tradycją maja porównywalne wyniki. Ostróda ma doskonałe położenie, niedaleko jest skansen w Olsztynku i Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku. Myślę również, że społeczeństwo jest już przekonane, trzeba jeszcze przekonać do wykorzystania tego potencjału samorząd. Moglibyśmy dużo więcej, ale na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie.
Miejmy nadzieję, że kolejne lata będą okresem dynamicznego rozwoju zarówno miasta jak i muzeum. Tym bardziej, że warto wykorzystać ogromny potencjał tkwiący w dynamicznie rozwijającej się turystyce kulturowo –historycznej.
foto: archiwum Muzeum w Ostródzie
Z dyrektor Muzeum w Ostródzie Elżbietą Jelińską rozmawiał Tomasz Gudaczewski