Ponad podziałami...

Włodzimierz Brodiuk22 lutego odbyło się I Walne Zebranie Wyborcze Stowarzyszenia "Ostróda 2002". Pierwszym przewodniczącym Stowarzyszenia został Włodzimierz Brodiuk, radny Rady Miejskiej w Ostródzie. Tuż po wyborze o pierwsze wrażenia zapytał Zbigniew Połoniewicz.
- Co chciałby Pan powiedzieć już jako przewodniczący Stowarzyszenia "Ostróda 2002"?
- Jestem wdzięczny za udzielone mi poparcie. Cieszę się, że nasza praca, którą w podobnym składzie wykonujemy już od roku, jest spójna z zamierzeniami nowo powstałego stowarzyszenia. Wysunięcie mnie do przodu traktuję jako szansę na kolejne sukcesy. Pierwszym sukcesem naszego zespołu była pozytywnie zakończona walka o posła z Ostródy. Mamy obecnie aż dwóch i liczymy na to, że przysporzą Ostródzie splendoru. Sprawią, że Ostródą zainteresują się potencjalni pracodawcy i stworzą nowe miejsca pracy.
Stowarzyszenie "Ostróda 2002", które dzisiaj wybiera władze, jako pierwszy cel postawiło sobie utworzenie funduszu stypendialnego. Nie jest to efemeryda, czyli jeden z tworów, które powstają przed wyborami, a następnie giną. Ta organizacja będzie żyła długo w tym mieście i dla tego miasta. Myślę, że przy tak wspaniałych ludziach, przy tak wielkim poparciu osób z pierwszych stron gazet i nie tylko, osiągniemy sukces. Stowarzyszenie chce być ponad podziałami, których mamy dość.
Doprowadziły one do tego, że przedsiębiorcy nie mogą porozumieć się z samorządem. Przedsiębiorca, który może kreować wzrost dobrobytu w naszym mieście, funkcjonuje na granicy opłacalności, walczy o przetrwanie.
Chcemy, żeby wszystkie przedsięwzięcia, nie tylko te, które wypłyną ze strony władz, były poddawane analizie i ewentualnie realizowane, a nie odkładane ad acta.
Mamy nadzieję, że wykorzystując potencjał naszych posłów, zrealizujemy następny cel: wykorzystanie szans, jakie niesie przynależność do Unii Europejskiej. Nie możemy ich odrzucać, ale się do nich przymierzyć. W 2005 roku może być już za późno. Jako miasto, społeczność, grupa przedsiębiorców, zwykli ludzie - już dziś musimy się przygotować do działania. Na bazie Stowarzyszenia "Ostróda 2002" chcemy stworzyć Centrum Integracji Europejskiej. Jeśli będziemy pierwsi, mamy szansę być lepsi od Olsztyna czy Elbląga.
- Na jakich zasadach Ostróda, nasza mała ojczyzna, może przystąpić do Unii Europejskiej?
- Tu toczą się spory. Po to są posłowie i parlamentarzyści, którzy generalnie kreują to wejście. Na pewno nie zgodzimy się wejść jako ludzie drugiej kategorii, którzy będą wykorzystywani. Aby zostać partnerem, musimy wyjść z ciekawą propozycją, Dziś możemy ofiarować tylko biedę, a jej nikt nie chce. Po to są władze, posłowie, żeby wejść do Unii główną bramą, a nie bocznymi drzwiami.
- Jak Pan sądzi, co spowodowało, że otrzymał Pan komplet głosów?
- Nie wiem. Być może to zaufanie..., za które jeszcze raz wszystkim dziękuję, a może spodobała się moja praca. Dziękuję. Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę.
- Jakie uczucia dopingują Pana do działania? O czym Pan teraz marzy?
- Mocne pytanie. Chciałbym żyć w Ostródzie nie nękanej waśniami, gdzie partnerzy siadają do stołu i wspólnie kreują dzieło służące wszystkim mieszkańcom. W efekcie wszyscy są szczęśliwi, bo mają pracę, sklepy dobrze funkcjonują, bo mają klientów i żadne zakłady nie są likwidowane. Chcę żyć w normalnej Polsce. I tyle!
- Życzę zrealizowania wszystkich zamierzeń. Dziękuję za rozmowę.