W Ostródzie od siedmiu lat działa stacja socjalna Johanniter - Unfall - Hilfe e.V. Jest centralnym miejscem dla osób potrzebujących pomocy, osób słabych i kalekich, które mogą tam liczyć na bezpłatną poradę, bezpośrednią pomoc oraz mogą oczekiwać domowej opieki.
Założona przez zakon Johanitów stacja socjalna nie jest konkurencją dla państwowej służby zdrowia, lecz współpracuje z nią ściśle, jak to jest tylko możliwe, uzupełnia ją i odciąża. Najpierw siedziba stacji znajdowała się na ulicy Herdera, od dwóch lat mieści się przy ulicy Kolejowej.
Z miłości do bliźniego
Preambuła Johanitów głosi: "W świadomości tradycji chrześcijańskiej miłości bliźniego, której służą od stuleci Johanici, pobudzani niedostatkami i niebezpieczeństwami na świecie, chce J.U.H. w dzisiejszych czasach w odpowiedzialności przed Bogiem pomagać osobom cierpiącym."
Po prostu trzymać za rękę...
Zakon Johanitów pochodzi z Niemiec. Pomaga ludziom na całym świecie. Kiedyś zajmowali się oni tylko chorymi w ostatnim stadium, umierającymi. Mówią, że pomoc nie polega tylko i wyłącznie opiece medycznej - czasami trzeba usiąść przy łóżku chorego i po prostu trzymać go za rękę. Być z nim.
- Niedawno przeszłyśmy nawet szkolenie ostatniego namaszczenia. Mamy certyfikat, że w razie konieczności możemy udzielić ostatniego namaszczenia. - mówi Halina Giza, pielęgniarka.
Praca pielęgniarek
W Ostródzie pracują dwie siostry - opiekunki, które są pracownikami polskiego wydziału opieki społecznej - Ewa Cudnoch i Halina Giza. Są zobowiązane do przestrzegania tajemnicy zawodowej. Ich praca obejmuje samodzielną opiekę nad chorymi, starcami i kalekami, przede wszystkim w domu. Polega na wykonywaniu czynności medycznych i opiekuńczych dla dobra chorego.
W stacji zatrudnione są dyplomowane pielęgniarki i opiekunki. Do ich stałych zadań należy przeprowadzanie czynności medycznych i opiekuńczych, fachowa opieka i leczenie chorych, przebywanie z chorym, wychowanie i opieka zdrowotna, porada i wskazówki dla krewnych chorego oraz współpraca z lekarzami, szpitalami, wydziałem opieki zdrowotnej, duchownymi i aptekami.
Wydawanie lekarstw
Stacja socjalna nie służy rozdzielaniu odzieży, nie zastępuje też aptek. W zapasie stacji muszą być przede wszystkim leki, które są niezbędne w podstawowej opiece domowej nad chorym i jego leczeniu. Siostry są zorientowane w związku z chorobami, z którymi się stykają, a także niedostatkami w asortymencie leków oraz finansową sytuacją pacjentów w możliwości dodatkowego uzyskania leków.
Leki są wydawane bezpłatnie dla potrzebujących. Wydawanie leków z przepisu lekarza następuje po przedłożeniu recepty, wszelkie wydawanie lekarstw jest dokumentowane w przeznaczonej do tego księdze i kwitowane przy odbiorze. Pielęgniarki nie wiedzą jakie leki przyjdą w kolejnej dostawie darów Nie zawsze gdy kończy się lek przychodzi kolejna jego dostawa, szczególnie zimą, gdy są one rzadsze.
Na miejscu i w domu chorego
Stacja czynna jest dwie godziny dziennie. W tym czasie wydawane są leki, mierzone jest ciśnienie, badana jest krew na cukier i cholesterol oraz opiekunki przyjmują zlecenia na pomoc domową przy chorych. Później siostry jadą w teren - do chorych. Zaopatrzenie w leki, sprzęt rehabilitacyjny, środki opatrunkowe i samochód finansują Niemcy.
W domu zajmują się podopiecznym od początku - do końca.
- Mamy samotną osobę, której trzeba zrobić zakupy, sprzątnąć w domu - mówi Halina Giza - Zaczynamy pomoc od spraw gospodarczych, kończymy na medycznych. Jeśli trzeba zawieźć do urzędu czy przychodni, zrobić opatrunek, zastrzyk - wszystko to robimy same.
Wszyscy pacjenci, którzy zgłaszają się do stacji traktowani są jednakowo, niezależnie od ich religii, narodowości, koloru skóry lub pozycji społecznej.