15 stycznia w Miejskim Ośrodku Kultury w Olsztynie odbyło się spotkanie z Wojciechem Mannem. Rozmowę na temat "oswajania mediów" poprowadził Wojciech Ogrodziński, prezenter "Radia Olsztyn". Gość wieczoru zgodził się na zaledwie jeden krótki wywiad i to specjalnie dla "Głosu Ostródy".
O Wojciechu Mannie oficjalnie można powiedzieć tak: "dziennikarz, prezenter, okazjonalnie aktor i konferansjer. Absolwent Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Magister filologii. Jedna z największych osobowości telewizyjnych ostatnich lat. Jego kariera dziennikarska początkowo związana była z radiem (Rozgłośnia Harcerska, III Program Polskiego Radia, Radio Kolor). Od 1977 roku stale współpracuje z telewizją. W latach 90. zasłynął jako współautor (wraz z Krzysztofem Materną) bardzo popularnych programów rozrywkowych (m.in. "MdM"). Jeden z najpopularniejszych prezenterów estradowych (m.in. "Big Zbig Show", Do grającej szafy grosik wrzuć). W kwestionariuszach, w rubryce: sposób spędzania wolnego czasu, wpisuje podróże."
A teraz nieco bardziej nieoficjalnie. Oto jak sam Wojciech Mann przybliża własną sylwetkę podczas rozmów: z tym radiem to "może nie jest romans, ale współżycie". Kiedy debiutował na falach Radia Harcerskiego, jak na prawdziwego harcerza przystało, zdobywał różne sprawności. Zapamiętał dwie: "kuchcik" oraz "lekka stopa". Początkowo marzył o tym, "aby upodobnić się do prezentera z trzeszczącego radia luksemburskiego." Po jakimś czasie pracy w eterze stwierdził, iż "w ten sposób próbuje mówić szybciej niż potrafi". I wtedy stał się takim Wojciechem Mannem, jakiego znamy obecnie. Humorystą zaś stał się wówczas, kiedy na falach "Trójki" pojawiła się pierwsza audycja na żywo i "ludzie od cenzury zaczęli tracić pracę". Nie lubi "woow!" coraz częściej pojawiającego się w stacjach komercyjnych. "Niegdyś marzenie, aby mieć własne radio, było porównywalne z zostaniem dziś Harry Potterem". Aż w końcu stało się - wygląda na to, że nim został.
Wojciech Mann zdecydowanie nie jest podobny do małego czarodzieja. Za to być może jest podobny do karykatury, którą otrzymał od redakcji "Głosu Ostródy"? Z Wojciechem Mannem rozmawia Mariusz Szwonder.
G.O.: - Czy kiedykolwiek był Pan w Ostródzie?
W.M.: - W Ostródzie? Oczywiście, że byłem i mi się tam podobało! Byłem w Ostródzie, ponieważ spędzałem wakacje w jakimś ośrodku pod tym miastem. Nie pamiętam, jak ten ośrodek się dokładnie nazywa, ale do Ostródy jeździłem regularnie.
G.O.: - Mam więc nadzieję, iż nasze miasto nie będzie się Panu kojarzyło jedynie z Festiwalem Disco Polo, ale również z wypoczynkiem. Karykatura, jaką Pan otrzymał od naszej gazety, jest wyrazem sympatii. Czy rysunek oddaje jakieś cechy Pana osobowości?
W.M.: - Wesołość.
G.O.: - Nasza ilustratorka miała nie lada "orzech do zgryzienia", gdyż dysponowaliśmy jedynie Pana zdjęciem z lat młodości.
W.M.: - Tak wyglądałem?
G.O.: - Wprowadziliśmy drobne modyfikacje...
W.M.: - Ale z włosami chyba troszkę przesadziliście.
Z bliska okazało się, iż Wojciech Mann istotnie jest posiadaczem większej ilości włosów.