
Sala zamkowa stylizowana na jacht, linka z marynarskim węzłem zwisająca
z sufitu. Tak właśnie wyglądała sala przygotowana na spotkanie, na
którym pojawili się zaproszeni goście oraz wszyscy, którym bliskie są
woda, żagle i przygoda. Bohaterką tego wieczoru była kapitan Krystyna
Chojnowska-Liskiewicz, ostródzianka, pierwszą kobietą, która samotnie
opłynęła kulę ziemską. 20 marca 1978 roku po blisko dwóch latach
żeglowania kapitan Krystyna Chojnowska- Liskiewicz wpłynęła jachtem
"Mazurek" do portu w Las Palmas. W tym roku mija 30 lat od tego
wydarzenia.

Po wręczeniu kwiatów i wypiciu lampki szampana burmistrz Ostródy Jan Nosewicz oraz Krystyna Chojnowska- Liskiewicz symbolicznie rozwiązali węzeł marynarski, co było oficjalnym rozpoczęciem uroczystości. Chwilę później na scenie pojawiła się grupa tancerzy z Zespołu Tańca Polskiego "Mazur".
W dalszej części spotkania mieliśmy okazję wysłuchać wywiadu, który z bohaterem wieczoru przeprowadził pasjonat żeglarstwa Cezary Wawrzyński. Wywiad jednak szybko przybrał formę opowieści o dzieciństwie, studiach i wielkiej przygodzie, jaką było samotne opłynięcie świata. Pani Krystyna wspominała jak wraz z

rodzicami przeprowadzili się z Warszawy do Ostródy. Podkreśliła, że była zachwycona Ostróda. Jej entuzjazmu nie podzielała mama naszej żeglarki, choć pani Krystyna później powiedziała, że po dłuższym czasie i ona doceniła uroki naszego miasta. Pani Krystyna opowiadała z wielką pasją o swojej przeszłości. Zgromadzeni na sali usłyszeli o czasie studiów i przygotowań do rejsu. Najdłuższa i najciekawsza opowieść dotyczyła samej wyprawy. Pani kapitan opowiadała o wielu miejscach, które spotkała na swej drodze, mówiła o ludziach, których spotkała w czasie swojej podróży, o rozmowach przez radio z odległymi statkami i wielogodzinnym, ręcznym sterowaniu swoim jachtem. Zajęcie to określiła jako mało przyjemne zajęcie

zważywszy, że spała wtedy od jednej do dwóch godzin. Pani Krystyna mówiła też o maskotkach, które miała ze sobą. Jedna z nich opłynęła świat dookoła wraz z nią. To pluszowy miś, któremu zgodnie z żeglarską tradycją nadała imię - „albatros”. Również pani Krystyna podczas rejsu przeszła chrzest i nadano jej imię Andromeda. Cała uroczystość odbyła się zaocznie. Pani Krystyna Chojnowska – Liskiewicz opowiadała ponad godzinę o swoich przygodach i można było odnieś wrażenie, że mogłaby tak opowiadać bez końca.

Trzeba tu dodać, że była to bardzo ciekawa opowieść. Na koniec zaproszeni goście mogli obejrzeć wystawę poświęconą jej wyprawie. Zgromadzona na niej wiele przedmiotów, zdjęć, dokumentów związanych z opłynięciem świata.
Wystawę będzie można oglądać do 7 czerwca. Gorąco zachęcam.